Irena Wądolna z Ustronia często piecze kołacze z makiem dla swoich wnuków. Kiedyś mak uprawiała na własnej grządce, albo kupowała go u znajomego gospodarza. - Dzisiaj kupuję mak w puszce. Jest sprowadzany zza granicy. To już nie to samo - wzdycha ustronianka. Maku nie można uprawiać na działce, bo zabraniają tego przepisy. Na terenie województwa śląskiego od kilku już lat obowiązuje całkowity zakaz uprawy tej rośliny. - Zakaz wynika z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii ? mówi Marta Malik, rzecznik prasowy wojewody śląskiego. Jak się jednak okazuje w Polsce są województwa, w których uprawianie maku jest dozwolone. Dowiedział się o tym Alfred Brudny, cieszyński radny wojewódzki, i oficjalnie wystąpił do wojewody śląskiego z zapytaniem, dlaczego w naszym regionie nie ma żadnych pól, na których mak mógłby być wysiewany. - Kołacz z makiem to tradycja na Śląsku Cieszyńskim i chciałbym, aby był to w pełni lokalny produkt z naszym makiem. Nie chodzi mi o uprawę odmiany rośliny ze środkiem odurzającym. W Czechach jest dostępna bezpieczna odmiana maku i o jej uprawę mi chodzi - mówi Brudny. W województwie śląskim aktualnie obowiązuje rozporządzenie, które mówi, że jeśli rolnik chce uprawiać mak, to musi zwrócić się do wójta bądź burmistrza, a ten sprawę przedstawia wojewodzie. I dopiero wtedy taka zgoda może być wydana. - W naszym województwie nikt do tej pory nie był przeciwny zakazowi, więc on nadal obowiązuje -tłumaczy Marta Malik. Na razie wszystko wskazuje na to, że na kołacz z cieszyńskim makiem trzeba będzie jeszcze poczekać. - Będę w Sejmiku Śląskim jeszcze 2,5 roku, postaram się załatwić tą sprawę. Kompetencje w tej dziedzinie ma przejąć od wojewody marszałek województwa i być może wtedy będzie łatwiej o zezwolenie. Taka uprawa przyniosłaby wszystkim korzyści. My mielibyśmy rodzimy mak, a rolnicy dochód z jego sprzedaży - przekonuje Brudny. Autor: DOROTA KOCHMAN