Jak dowiedział się reporter radia RMF FM, mężczyzna groził podpaleniem, bo miał problemy finansowe. Desperat twierdził, że szef firmy, w której pracuje, jest mu winien ponad 2000 złotych. Liczył, że w ten sposób zmusi swego pracodawcę do przyjazdu na stację i zwrotu długu. Co ciekawe, mężczyzna nie pracuje na tej stacji benzynowej - wybrał ją przypadkowo, a zatrudniony jest w firmie budowlanej. Na stację przyszedł przed południem. Stanął przy kasie i oblał benzyną. Jedna z pracujących tam kobiet zamknęła się na zapleczu, pozostałe uciekły. Na miejsce przyjechała policja - w pewnym momencie negocjatorzy odwrócili uwagę desperata, a do akcji wkroczyli policyjni antyterroryści. Słuchaj Faktów RMF.FM