45 tys. rudzian, na przełomie czerwca i lipca, nie miało przez kilka dni wody, kiedy sanepid zaalarmował władze o obecności w niej szkodliwych bakterii. Dostarczające wodę Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów SA w Katowicach (GPW) twierdzi, że nie było żadnego skażenia, a mieszkańcom Rudy Śląskiej odcięto dopływ czystej wody. Przedstawiciele GPW przypuszczają, że inspekcja sanitarna mogła popełnić błąd, badając próbki wody. Zdaniem sanepidu, o pomyłce nie może być mowy. - Po rozstrzygnięciu sporu pomiędzy GPW a Państwową Inspekcją Sanitarną w punkcie konsultacyjnym będzie udzielana informacja na temat możliwości dochodzenia ewentualnych roszczeń - powiedziała Iwona Małyska z Urzędu Miasta w Rudzie Śląskiej. Na razie - dodała - będą w nim zbierane zgłoszenia poszkodowanych. Będzie je przyjmował pracownik biura obsługi mieszkańców. O zamknięciu dopływu wody do północnych dzielnic Rudy Śląskiej lokalne władze zdecydowały 27 czerwca, wtedy sanepid uzyskał alarmujące wyniki badań próbek pobranych dwa dni wcześniej. W wodzie wykryto wysokie stężenia bakterii z grupy coli oraz clostridia i enterokoki. Przez kilka dni wielu mieszkańców musiało korzystać z wody pitnej dowożonej beczkowozami i kupowanej w sklepach wody mineralnej. Woda do celów sanitarnych była dostarczana w specjalnych kontenerach. Dopiero 2 lipca władze miasta ogłosiły ostatecznie, że w wodzie nie ma szkodliwych bakterii i nadaje się ona do picia. Niektórzy drobni przedsiębiorcy skarżyli się, że z powodu przerw w dostawach wody ponieśli wymierne straty - chodzi np. o właścicieli lokali gastronomicznych. To przede wszystkim z myślą o nich miasto zorganizowało punkt konsultacyjny. Zgłoszenia będą przyjmowane od wszystkich, także prywatnych mieszkańców, którzy nie mieli wody - zaznaczyła Małyska. - Wiemy, że niektórzy przedsiębiorcy się zorganizowali, np. właściciele zakładów fryzjerskich, którzy przywozili sobie wodę w specjalnych pojemnikach - dodała. Małyska poinformowała, że jak dotąd do magistratu nie wpłynęło wiele skarg. Przedstawiciele magistratu uważają, że nie są stroną w sporze. Podkreślają, że po informacji z sanepidu nie można było postąpić inaczej, jak odciąć dopływ wody. "W takiej sytuacji władze miasta są zobowiązane do natychmiastowego zlikwidowania zagrożenia" - napisało biuro prasowe w przesłanym w poniedziałek oświadczeniu. - Nie jest rolą miasta rozstrzygać o prawidłowości wyników badań bakteriologicznych. Jednak w sytuacji, kiedy przynajmniej jedno ze źródeł wskazuje na zagrożenie, decyzje podejmowane są zawsze mając na uwadze bezpieczeństwo naszych mieszkańców - dodają w oświadczeniu przedstawicie Urzędu Miasta. Jeszcze przed przywróceniem dostaw wody, władze miasta skierowały wniosek do prokuratury o ocenę prawno-karną zaistniałej sytuacji.