Do zdarzenia doszło w czasie drugoligowego meczu Ruch Chorzów - ŁKS Łódź. W przerwie na murawę wbiegli miejscowi "kibice", próbując dostać się w pobliże sektora fanów łódzkiej drużyny. Kiedy między obie grupy weszły oddziały policji, doszło do starcia. Bandyci używali kamieni i drewnianych pałek, policjanci strzelali pociskami gumowymi, wykorzystali też armatki wodne. Bandyci mieli ze sobą cały arsenał, a na stadion przyszli po to, by się bić. - Zabezpieczyliśmy szereg przedmiotów takich jak pręty, kątowniki, rury, kamienie, drewniane pałki, które mogły zagrozić życiu i zdrowiu osobom, które brały udział w tym zajściu - mówią policjanci. Zatrzymano w sumie 160 bandytów. Od wczoraj trwają przesłuchania zatrzymanych, policjanci wciąż oglądają nagrania z zajścia. Za czynną napaść na policjanta grozi do 10 lat więzienia. Funkcjonariusze sprawdzają też w jaki sposób na stadion wniesiono niebezpieczne przedmioty i co w tym czasie robili zatrudnieni tam ochroniarze. Z powodu zajść mecz ŁKS Łódź-Ruch Chorzów został przerwany. PZPN zdecyduje o jego wyniku oraz o przyszłości stadionu chorzowskiego Ruchu.