W ostatnich tygodniach odnotowano kilkanaście przypadków zaszczepienia przeterminowaną szczepionką. Zgłoszenia do śląskiego inspektoratu wpłynęły zarówno od pojedynczych pacjentów, jak i firm, wykupujących szczepionki dla swoich pracowników. Okazywało się np., że na 60 szczepionek 10 było przeterminowanych. Pacjentom podawano preparaty z sezonu 2005/2006 oraz 2006/2007. Najbardziej bulwersujący przypadek miał miejsce pod koniec września w Będzinie. W niepublicznej przychodni policja zatrzymała pijaną lekarkę, która szczepiła przeciw grypie pracowników jednej z miejscowych firm. Część używanych przez nią szczepionek była przeterminowana. Powiatowy Sanepid dotarł tam do zaszczepionych pacjentów, zalecając kontakt z lekarzem w razie niepokojących objawów. - Nie zniechęcamy do szczepienia, apelujemy tylko o uważniejszą kontrolę. Zdecydowaliśmy się nagłośnić sprawę, bo w minionych latach takich przypadków nie było, w tym pojawiły się po raz pierwszy - powiedziała w środę śląski wojewódzki inspektor farmaceutyczny Izabela Majewska. Jej zdaniem przeterminowane szczepionki mogły się pojawić w przychodniach albo przez pomyłkę, albo z chęci zysku. Wirus grypy często zmienia swoją budowę, dlatego szczepionka jest ważna tylko przez jeden sezon grypowy. Jeśli szczepionki nie zostaną wykorzystane w danym sezonie, apteka lub przychodnia powinna je zniszczyć. Z chęci zysku i obawy przed stratami ktoś nieuczciwy może je jednak oferować pacjentom. - To niegodne zachowanie wypływające z niskich pobudek - ocenia Izabela Majewska. Inspektor podkreśliła, że pacjenci, którzy zostali zaszczepieni przeterminowaną szczepionką nie mieli żadnych niepokojących dolegliwości. - Każdy przeterminowany lek może być zagrożeniem - przestrzega śląski wojewódzki inspektor sanitarny Anna Szczerba-Sachs. Dlatego każdy, kto zauważył u siebie po szczepieniu niepokojące objawy, powinien się zgłosić do lekarza. Szczerba-Sachs zaapelowała też do pracodawców organizujących szczepienia dla swoich pracowników, by korzystali z usług Zakładów Opieki Zdrowotnej (ZOZ), które legitymują się upoważnieniem do prowadzenia punktu szczepień. To powinno zagwarantować nie tylko ważne szczepionki, ale i właściwy sposób ich przechowywania - powinny być cały czas w lodówce, wyjęte jedynie na chwilę przed szczepieniem. - Niestety, zdarza się, że firma chcąc zaoszczędzić zwraca się do znajomego lekarza, który przywozi szczepionki w walizce - przyznała. Zachęciła też do informowania Sanepidu w razie zauważenia jakichkolwiek nieprawidłowości. Sanepid może nałożyć grzywnę na placówkę, która prowadzi szczepienia, nie mając do tego uprawnień.