Przygotowana przez Fundację dla Śląska wystawa "Studio Arciszewski" to jedyna ekspozycja zdjęć, wywołanych z ponad 1,3 tys. szklanych negatywów, które pozostawił po sobie będziński fotograf. - Fotografie Bronisława Arciszewskiego to bez wątpienia dzieła sztuki. Jego zdjęcia są też bezcenną dokumentacją życia społecznego, obyczajowego oraz infrastruktury przedwojennego Będzina - powiedziała w piątek prezes Fundacji dla Śląska Henryka Żabicka. Zdjęcia prezentowane na wystawie powstały w latach 1909-1938. Na odbitych w dużym formacie fotografiach można zobaczyć m.in. portrety eleganckich kobiet oraz zbiorowe zdjęcia górników, strażaków czy żołnierzy. Żabicka podkreśliła, że dawniej fotografowanie było związane z odpowiednim ceremoniałem. - Wizyta w zakładzie fotograficznym miała w pewien sposób świąteczny charakter. Do każdego portretu starannie dobierano ubranie oraz wystrój otoczenia. Dlatego wykonane wtedy zdjęcia posiadają tak wiele cieszących oko szczegółów - zauważyła Żabicka. Drobiazgowe przygotowania do sesji zdjęciowej miały również inną przyczynę - uwiecznionego na fotografii obrazu nie można było później dowolnie retuszować, a koszty nie pozwalały na wielokrotne - jak dziś, w przypadku aparatów cyfrowych - powtarzanie tych samych ujęć. Bronisław Arciszewski założył zakład fotograficzny w Będzinie w 1909 r. Fotografowania najprawdopodobniej nauczył się od Urszuli Kaszyńskiej, która nim została jego żoną, pracowała w słynnym studiu fotograficznym braci Altmann w Sosnowcu. Arciszewscy prowadzili swój interes - z przerwami podczas pierwszej i drugiej wojny światowej - aż do 1960 r. "Studio Arciszewski" ostatecznie zakończyło działalność w 1993 r., gdy zmarła kontynuująca rodzinne tradycje Irena Arciszewska. Po jej śmierci imponująca kolekcja szklanych negatywów przypadkowo trafiła na śmietnik. Szczęśliwie udało się ją odnaleźć i dziś negatywy znajdują się w zbiorach Muzeum Zagłębia w Będzinie. Wystawę będzie można oglądać na lotnisku w Pyrzowicach do 30 marca.