Władze miasta uzasadniają likwidację szkoły wysokimi kosztami i niżem demograficznym. Dzieci mają trafić do innej, pobliskiej podstawówki, a nauczyciele nie pozostaną bez pracy. Rodzice mówią, że ze szkołą są związani od lat, sami ją remontowali, kupowali komputery. Nie wierzą też w poprawę warunków nauki. Ich zdaniem w nowej szkole będzie więcej dzieci przy mniejszej liczbie sal. "To niemożliwe, by nie chodzili na zmiany" - mówią. W budynku szkoły ma powstać centrum zarządzania kryzysowego. Koszt - 2 mln złotych. To nieco dziwny pomysł: miasto ma olbrzymie długi, wskaźnik bezrobocia jeden z najwyższych w regionie, a duże zakłady pracy dawno przestały istnieć. Dziś po południu rodzice zaplanowali zebranie, na którym podejmą decyzję, czy kontynuować protest.