Mieszkanie w krzywym bloku nie jest łatwe, ale można się do tego przyzwyczaić. - Po pewnym czasie ludzie już nie zwracają uwagi na to, że mają pod górkę w mieszkaniu, że zupa wylewa się z talerza, że drzwi się same zamykają albo otwierają. Pod meble trzeba coś podkładać, czasem drzwi wymontować - opowiada mężczyzna, który mieszka w sąsiednim bloku, też krzywym. Budynki przy ul. Ligockiej i Brynowskiej deformowały się przez lata. Wszystkiemu winne jest fedrowanie w tym rejonie przez kopalnię Wujek. - Blok 4a jest też częściowo skręcony. Na podstawie szybu windowego widać, jak ten budynek jest zdeformowany. Z pomiarów wynika, że jest odchylony o 60 cm w górnej części - mówi Jan Rasiński, rzeczoznawca budowlany, ekspert ds. budownictwa i szkód górniczych w Głównym Instytucie Górnictwa. Żeby blok wyprostować, trzeba było w fundamentach umieścić siłowniki hydrauliczne. Cała operacja sterowana jest przez komputer. Potrwa 2 dni. Dzisiaj odbywa się najtrudniejsza jej część. Na tym jednak prace się nie skończą. Trzeba będzie naprawić wszystkie uszkodzenia. - Żeby móc eksploatować ten budynek, musieliśmy dokonać pewnych przeróbek. Teraz musimy naprawić np. szyby windowe, bo kiedy budynek będzie prosty, windy zaczną jeździć krzywo. Cała taka operacja kosztuje kilka mln zł - tłumaczy Mariusz Nawrocki, prezes spółdzielni mieszkaniowej. Na wyprostowanie czekają kolejne bloki przy ul. Ligockiej, a także przy ul. Brynowskiej i Mikołowskiej i Tomasza. (j.) Anna Kropaczek