Pod względem wyrządzonej szkody to jedna z największych spraw w kraju. Według prokuratury, grupa przestępcza Musialskiego oszukała Skarb Państwa na prawie 500 mln zł. Poza karą więzienia prokurator Iwona Skrzypek domaga się dla Musialskiego 500 tys. zł grzywny i zobowiązania go do częściowego naprawienia szkody, chodzi o dziesiątki milionów złotych. Chce też, by sąd orzekł przepadek korzyści majątkowych z popełnionych przestępstw i zakazał mu na 10 lat prowadzenia działalności gospodarczej związanej z paliwami płynnymi. Dla pozostałych oskarżonych, wśród których jest detektyw Krzysztof Rutkowski i adwokat Andrzej Dolniak, prokuratura domaga się od 10 miesięcy do pięciu lat więzienia, w kilku przypadkach w zawieszeniu. Oskarżyciel wnosi też o wymierzenie im grzywien, orzeczenia przepadku korzyści z przestępstwa, a wobec części podsądnych, podobnie jak w przypadku Musialskiego - naprawienia części szkody i zakazu działalności gospodarczej związanej z paliwami. Prokuratorskie postępowanie zostało zamknięte w kwietniu 2007 r. Proces ruszył w listopadzie 2008 r. To jedna z najobszerniejszych spraw w historii śląskiego sądownictwa. Już na etapie postępowania przygotowawczego śledczy zgromadzili 160 tomów akt głównych i kilkaset tomów załączników. We wtorek sędzia Gwidon Jaworski zamknął przewód sądowy i oddał głos prokuratorowi Iwonie Skrzypek. Przez kilka godzin opisywała ona mechanizm popełnianych przestępstw i wyliczała dowody, obciążające oskarżonych. Na kolejnych rozprawach głos zabiorą obrońcy i oskarżeni. Później sąd ogłosi wyrok. Według prokuratury, grupa przestępcza Musialskiego wyłudziła 335 mln zł z tytułu akcyzy i około 160 mln zł podatku VAT. Założona przez Musialskiego w połowie lat 90. firma EM-Trans początkowo obracała paliwami zupełnie legalnie. Zmieniło się to w 1997 r. Spółka kupowała od tego czasu nieobjęte wówczas akcyzą komponenty paliw, które były mieszane, przetwarzane na gotowe paliwo i legalnie sprzedawane odbiorcom. Od sprzedaży tego paliwa nie odprowadzano jednak akcyzy, jednocześnie między EM-Transem a siecią tzw. firm-słupów utworzonych przez Musialskiego i jego wspólników zaczęły krążyć faktury. Dokumenty potwierdzały rzekome transakcje kupna przez te firmy od EM-Transu komponentów, a potem odsprzedawania EM-Transowi paliwa. W ślad za fikcyjnymi fakturami przelewane były pieniądze - w rzeczywistości pochodzące z wyłudzonego podatku. Do prania pochodzących z tych przestępstw pieniędzy wykorzystywano inne firmy, ich skrytki i konta bankowe - wszelkie możliwości pozwalające na ukrywanie przez pewien czas przed aparatem skarbowym i organami ścigania. Taka działalność była też możliwa dzięki współdziałaniu kilkudziesięciu osób. W kilkuletnim wielowątkowym śledztwie uczestniczyły lub pomagały m.in. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Urząd Kontroli Skarbowej oraz Generalny Inspektor Informacji Finansowej. Dzięki tym instytucjom - prócz zebrania materiału dowodowego - śledczym udało się zabezpieczyć część majątku podejrzanych, m.in. ponad 2,3 mln zł, ponad 2,5 mln dolarów, polisy, aktywa, papiery wartościowe, hipoteki i 55 samochodów. Oskarżonym postawiono ponad 120 zarzutów, m.in. udziału w grupie przestępczej, wyłudzania podatków, poświadczania nieprawdy, fałszowania dokumentów i prania brudnych pieniędzy. Musialskiemu zarzucono 28 przestępstw - m.in. założenia i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzania VAT i akcyzy, uchylania się od ujawniania podstaw opodatkowania czy prania brudnych pieniędzy. Zarzuty dotyczące prania pieniędzy postawiono m.in. Andrzejowi Dolniakowi, adwokatowi związanemu niegdyś z Samoobroną. Odpowiada za udział w "wypraniu" 73 mln zł z przestępstw paliwowych. Nie przyznaje się do winy. Prokurator zażądała dla niego 4 lat więzienia. Na ławie oskarżonych zasiadł też znany detektyw i były poseł Samoobrony Krzysztof Rutkowski. Miał m.in. uczestniczyć w praniu pieniędzy, polecając pracownikom swego biura wystawienie faktur na 2,5 mln zł za fikcyjne usługi na rzecz firmy Musialskiego. Jest też oskarżony o powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych. Także on nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. We wtorek, zanim jeszcze został zamknięty przewód sądowy, sędzia Jaworski zadał dodatkowe pytania Musialskiemu. Oskarżony potwierdził, że Rutkowski musiał sobie zdawać sprawę z nielegalnej działalności jego firmy, gdy nawiązywał z nią współpracę. Oskarżenie żąda dla Rutkowskiego 3 lat więzienia. Musialskiemu miało też pomagać m.in. dwoje urzędników aparatu skarbowego, którzy - jak ustaliła prokuratura - w zamian za łapówki przymykali oko na popełniane przestępstwa. Innym oskarżonym jest szwagier byłego wojewody śląskiego, oskarżony o powoływanie się na wpływy i pomoc w praniu brudnych pieniędzy. Musialski już w czasie śledztwa przyznał się do zarzutów. Zaczął współpracować z prokuraturą w czasie trwającego blisko pięć lat aresztowania. W procesie, podobnie jak pozostali podsądni, odpowiadał z wolnej stopy. Prokuratura przyznaje, że bez wyjaśnień Musialskiego nie byłoby możliwe poczynienie dużej części ustaleń, m.in. dotyczących majątku, pochodzącego z przestępstw. Także niektórzy inni spośród oskarżonych przyznali się do winy. W aktach sprawy jest kilka wniosków o dobrowolne poddanie się karze. Musialski, Dolniak i Rutkowski jeszcze przed rozpoczęciem procesu zgodzili się na podawanie w prasie pełnych nazwisk.