Sprawa dotyczy demonstracji w lipcu 2005 r. W stolicy kilka tysięcy górników walczyło o prawo do wcześniejszych emerytur. Część manifestantów obrzucało policjantów ciężkimi przedmiotami. Warszawska prokuratura zarzuciła im czynną napaść na funkcjonariuszy, a niektórym także znieważenie policjantów. Grozi za to nawet 10 lat pozbawienia wolności. Akt oskarżenia przeciwko 19 uczestnikom demonstracji trafił do sądu w Bytomiu, bo w tej okolicy mieszka najwięcej świadków. Kilka miesięcy temu jeden z oskarżonych przyznał się do winy i dobrowolnie poddał karze. Sąd skazał go na półtora roku więzienia w zawieszeniu i 1500 zł grzywny. Pozostali oskarżeni mówili przed wtorkowym posiedzeniem, że czują się niewinni. Ich sprawa ciągle nie może ruszyć. Po skazaniu jednego z oskarżonych sędzia musiała się wyłączyć z orzekania w sprawach pozostałych. Kiedy już wyznaczono nowego orzekającego, na poprzednim terminie nie stawili się wszyscy oskarżeni, podobnie jak we wtorek. Nieobecny górnik przesłał do sądu zaświadczenie lekarskie. Nowa sędzia Monika Kapuścińska poinformowała we wtorek, że niebawem będzie na długim zwolnieniu lekarskim, sprawę musi przejąć nowy sędzia. Nie wiadomo, na kiedy zostanie wyznaczony termin posiedzenia. Obrońca oskarżonych mec. Bogusław Gotkowicz nie chciał się wypowiadać na temat winy i kary. - Trzeba dać pełne szanse sądowi - powiedział dziennikarzom. Jak dodał, linia obrony będzie zależała od "jakości zgromadzonego materiału dowodowego". Adwokat przypomniał, że po zatrzymaniu podejrzani demonstranci górnicy nie zostali aresztowani, a poręczenia za nich złożyli czołowi działacze śląsko-dąbrowskiej "Solidarności". W lipcu 2005 r. do stolicy przyjechało ok. 5,5 tys. górników, aby manifestować przed Sejmem w obronie prawa do emerytury po 25 latach pracy pod ziemią. Mimo apeli organizatorów manifestacji o spokój, doszło do zamieszek. W kierunku policjantów poleciały petardy, świece dymne i metalowe nakrętki. Część protestujących przewróciła barierki chroniące parlament. Policja użyła armatki wodnej, gazu łzawiącego i skierowała pod Sejm dodatkowe siły. Rannych zostało kilkunastu policjantów i siedmiu górników, zatrzymano 69 demonstrantów.