6 maja Krupa zdelegalizował inną demonstrację narodowców, argumentując to względami bezpieczeństwa mieszkańców - na ulicach Katowic doszło wtedy do incydentów. "Zdecydowanie potępiam takie działania, by pod przykrywką 'promowania patriotyzmu' propagować tak naprawdę rasistowskie hasła" - mówił wówczas Krupa. Organizatorzy tamtej manifestacji - przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej i Ruchu Narodowego - zapowiedzieli złożenie odwołania do sądu na decyzję lokalnych władz. Ich zdaniem była ona bezpodstawna i motywowana politycznie. Zawiadomienie o organizacji kolejnego zgromadzenia, które miałoby się odbyć na katowickim rynku w najbliższą niedzielę, wpłynęło do katowickiego magistratu 13 maja. "Zawiadomienie zgłosiła osoba fizyczna - ta sama, która zgłosiła zgromadzenie publiczne, które odbyło się 6 maja w Katowicach, a które okazało się być wydarzeniem organizowanym przez Młodzież Wszechpolską" - podała w środę rzeczniczka Urzędu Miasta Ewa Lipka. Jak podają urzędnicy, w najbliższą niedzielę na katowickim rynku planowane są inne wydarzenia, m.in. wystawa towarzysząca premierze spektaklu "Himalaje", wystawa "Ojcowie Niepodległości" czy też mapping promujący wydarzenie "Bądź częścią gry". "W związku z powyższym prezydent Marcin Krupa nakazał miejskim służbom poinformować organizatora planowanej demonstracji, że +nie ma możliwości bezpiecznego przeprowadzenia zgromadzenia+" - przekazała Lipka. "Podobnie jak zdecydowana większość mieszkańców - nie chcę na ulicach Katowic oglądać zamaskowanych osób trzymających transparenty z napisami +white boys+ i krzyżami celtyckimi, czego byliśmy ostatnio świadkami" - podkreślił Krupa. "Katowice są przeciwne faszyzmowi i nacjonalizmowi i będę podejmować wszelkie działania, by tego typu ideologie nie były promowane w naszym mieście" - oświadczył prezydent. 6 maja narodowcy zorganizowali w Katowicach imprezę, którą określili jako "Marsz i Piknik Powstańców Śląskich". Na dwa dni przed tą manifestacją prezydent Krupa zakazał organizacji "części artystycznej" tego zgromadzenia, zgadzając się na przemarsz z pl. Sejmu Śląskiego pod Pomnik Powstańców Śląskich. "Zdecydowanie potępiam sytuację, gdy pod przykrywką +krzewienia patriotyzmu+ organizatorzy planowali występ zespołu Nordica, którego członkowie są znani ze skandalicznych, rasistowskich wystąpień" - argumentował Krupa. Przemarsz narodowców po pokonaniu kilkudziesięciu metrów został zablokowany przez kontrmanifestantów, którzy - w przeciwieństwie do narodowców - nie mieli zgody na zgromadzenie, ponieważ wystąpili o nią zbyt późno. Uczestnicy kontrmanifestacji siadali na ulicy, blokując przejście. Usuniętych przez policję zastępowali następni. Po blisko godzinnej konfrontacji obu środowisk, legalną demonstrację środowisk narodowych rozwiązano. Władze miasta motywowały ten krok troską o zdrowie i bezpieczeństwo ludzi. Narodowcy nie chcieli się rozejść mimo wezwań. Policjanci użyli siły i gazu. Jak podała policja, zatrzymano 9 osób, które naruszyły nietykalność cielesną policjantów i znieważały ich, a także brały udział w zbiegowisku. Wylegitymowano też 35 osób. Krupa podtrzymał później, że jego decyzja o rozwiązaniu zgromadzenia była słuszna, bo zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców są dla niego priorytetem. "To paradoksalne, że właśnie to środowisko zarzuca mi uprawianie polityki, podczas gdy sami pod przykrywką promowania idei patriotycznych propagują treści faszystowskie i nacjonalistyczne" - mówił. W listopadzie ub.r. głośnym echem odbiła się zorganizowana w Katowicach przez środowiska narodowe demonstracja, podczas której powieszono na szubienicach wizerunki eurodeputowanych PO, głosujących wcześniej za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce. Przy pomniku Wojciecha Korfantego zgromadziło się wówczas kilkudziesięciu przedstawicieli środowisk narodowych pod hasłem "Stop współczesnej Targowicy". Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach.