Jak poinformowała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach Edyta Tomaszewska, po północy w rejonie zlikwidowanej ściany między poziomami 750 i 790 metrów czujniki odnotowały podwyższone wartości stężenia tlenku węgla. Zdecydowano o wycofaniu załogi. Podwyższenie stężeń tlenku węgla i innych gazów, zwiększona temperatura lub zadymienie, oznaczają zwykle w kopalni powstanie podziemnego pożaru endogenicznego. Powodem jego powstania jest samozagrzanie węgla w tzw. zrobach ściany wydobywczej, czyli niedostępnych pustych przestrzeniach po eksploatacji węgla. Podobny pożar - w innym rejonie - wykryto w kopalni "Sośnica - Makoszowy" w ostatni czwartek. Wówczas z zagrożonego obszaru wycofano 167 górników. Od tego czasu otamowano miejsce pożaru i rozpoczęto podawanie tam azotu, który wypierając tlen przyspiesza jego wygaśnięcie. Nad metodą, która zostanie zastosowana wobec pożaru wykrytego we wtorek, pracują już - w ramach ogłoszonej akcji ratowniczej - specjaliści z WUG i Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach. Nie wiadomo, jak długo potrwa usuwanie obydwu zagrożeń. Pożary endogeniczne to naturalne i stosunkowo częste zjawisko w górnictwie. W tego typu przypadkach zwykle nie występuje otwarty ogień. Pożar jest wykrywany najczęściej przez czujniki. Po otamowaniu zwykle wygasa, jednak może to trwać nawet kilka miesięcy.