Pożar pojawił się na poziomie 850 m w zakładzie "Sośnica - Makoszowy". Trwa akcja pożarowa, prowadzona przez 8 zastępów ratowników górniczych. Prawdopodobnie w kopalni zapalił się metan. Po godzinie 2 w nocy podmuch gorącego powietrza zauważył metaniarz. Powiadomił sztygara oddziałowego. Ok. godz. 2.40 w chodniku znaleziono czterech poparzonych górników, prowadzących tam wcześniej prace konserwacyjne. Z zagrożonego rejonu wycofano 36 górników. Poszkodowanych pracowników przewieziono do szpitala w Bytomiu. Dwaj nie wymagali hospitalizacji i po opatrzeniu ambulatoryjnym zostali zwolnieni do domu. Dwaj w poważniejszym stanie zostali przewiezieni do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Jak poinformowała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach Edyta Tomaszewska, w kopalni "Sośnica-Makoszowy" pojawił się tzw. pożar endogeniczny. To naturalne zjawisko w górnictwie węgla kamiennego. W tego typu przypadkach zwykle nie występuje otwarty ogień, pożary są natomiast wykrywane najczęściej przez czujniki wykazujące zwiększoną temperaturę, zadymienie oraz podwyższone stężenia tlenku węgla i innych gazów. Najczęstszą metodą zwalczania podziemnych pożarów jest odizolowanie od pozostałej części kopalni tamami przeciwwybuchowymi. W odgrodzony rejon, w zależności od sytuacji, można tłoczyć tzw. gazy inertne, np. azot, który wypierając powietrze przyspiesza wygaśnięcie pożaru. Po otamowaniu pożar zwykle wygasa, jednak może to trwać nawet kilka miesięcy. Kopalnie "Makoszowy" i "Sośnica" zostały połączone w 2005 r., tworząc jeden zakład "Sośnica-Makoszowy".