Pożar wybuchł w mieszkaniu na piątym piętrze 10-piętrowego budynku. Mieszkała w nim samotnie kobieta. Prawdopodobnie zapalił się telewizor. Ogień całkowicie zniszczył kwaterę. Okopcona jest także zewnętrzna elewacja. W budynku było sporo dymu, którym podtruli się mieszkańcy. Lekarze zadecydowali, by przewieźć ich na obserwację do szpitala. Prawdopodobnie jeszcze w sobotę pacjenci go opuszczą. Szef stanowiska kierowania bielskiej straży pożarnej Piotr Januła powiedział, że w akcji gaszenia uczestniczyło 24 ratowników. - Najważniejsze, że nie doszło do tragedii, choć niewiele brakowało. Strażacy mieli ogromny problem, aby rozpocząć akcję. Dojazd do budynku całkowicie zablokowały parkujące samochody. Niektóre z nich strażacy musieli wręcz przenosić. To opóźniło akcję. Niestety, takie sytuacje zdarzają się w całej Polsce - powiedział Januła.