Jak poinformował dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, do ugaszenia pożaru zastępy ratownicze użyły ponad 27 tys. metrów sześciennych wody. Jak podawali wcześniej przedstawiciele Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia, pożar opóźni rozpoczęcie wydobycia ze ściany w tym rejonie, nie wpłynie jednak na bieżące wydobycie węgla. Ściana, gdzie doszło do pożaru endogenicznego, była właśnie zbrojona, przygotowywana do wydobycia, które miało się rozpocząć pod koniec kwietnia. Pożary endogeniczne to naturalne i stosunkowo częste zjawisko w górnictwie. Powodem ich powstawania jest samozagrzanie węgla w tzw. zrobach ściany wydobywczej, czyli miejscach po eksploatacji węgla. W tego typu przypadkach zwykle nie występuje otwarty ogień, ale zadymienie i podwyższona temperatura. Pożary endogeniczne są zwykle wykrywane przez kopalniane czujniki, które alarmują o podwyższonych stężeniach tlenku węgla i innych gazów. Najczęstszą metodą zwalczania podziemnych pożarów jest odizolowanie ich od pozostałej części kopalni tamami. W odgrodzony rejon, w zależności od sytuacji, można tłoczyć tzw. gazy inertne, np. azot, który wypierając tlen przyspiesza wygaśnięcie pożaru. Po otamowaniu pożar zwykle wygasa, co jednak czasem trwa nawet kilka miesięcy.