Ogień udało się już opanować, ale ciągle trwa dogaszanie pożaru. Choć początkowo wydawało się, że pożar zniszczył jedynie 3-5 ha lasu, po oględzinach okazało się, że straty są większe. - Według ostatecznej oceny strażaków i leśników pożar objął 10-11 ha lasu, jest więc określany jako duży - powiedział rzecznik śląskiej straży pożarnej Jarosław Wojtasik. W akcji brały udział nie tylko strażackie samochody, ale też trzy samoloty dromader i dwa śmigłowce, które zrzucały wodę z powietrza. Strażacy gasili ogień zarówno od strony powiatu tarnogórskiego, jak i lublinieckiego. Wojtasik podkreśla, że pożar zagroził okolicznemu, liczącemu kilka tysięcy hektarów kompleksowi leśnemu. Na szczęście ogień udało się w porę wykryć i ugasić. - Płonęły całe drzewa, w takiej sytuacji ogień łatwo przenosi się w wyniku podmuchów wiatru - wyjaśnił rzecznik. Kiedy dochodzi do tzw. pożaru wierzchołkowego - czyli takiego, kiedy płoną korony drzew - ogień może się przesuwać z szybkością nawet kilkunastu kilometrów na godzinę. Zależy to od siły wiatru oraz prądów powietrznych powstających w wyniku różnic temperatur.