Sprawę największej tragedii stanu wojennego katowickie sądy rozpatrują od ponad 15 lat. Ponad rok temu Sąd Okręgowy w Katowicach wydał już trzeci wyrok w tej sprawie, po raz pierwszy dopatrując się winy oskarżonych. Wcześniej b. zomowcy byli uniewinniani lub postępowanie wobec nich było umarzane. Dwa poprzednie orzeczenia sąd odwoławczy uchylał. Obie śląskie kopalnie zastrajkowały po wprowadzeniu stanu wojennego, zawieszeniu działalności "Solidarności" i internowaniu tysięcy osób. W czasie odblokowywania tych zakładów przez siły milicji od kul zginęło dziewięciu górników z "Wujka", a kilkudziesięciu robotników z obu kopalń zostało rannych. Śledztwo w sprawie tragedii, prowadzone z naruszeniem prawa przez prokuraturę wojskową PRL, umorzono na początku 1982 r. po przyjęciu tezy o obronie koniecznej milicjantów. Na kilkuletnie wyroki zostali skazani natomiast przywódcy strajku. Po upadku komunizmu, podstawą wznowienia sprawy stały się ustalenia sejmowej komisji nadzwyczajnej (tzw. komisji Rokity), która badała zbrodnie stanu wojennego. Według komisji, 15 grudnia podczas pacyfikacji "Manifestu Lipcowego" i dzień później w "Wujku" do górników strzelali funkcjonariusze plutonu specjalnego ZOMO.