- Pismo jest anonimowe, ale prokuratura postanowiła zająć się tą sprawą. Pismo włączono do akt naszego postępowania - potwierdziła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada - Dybek. Wicekomendant Roman Rabsztyn w dniu, w którym doszło do fatalnej pomyłki, miał dyżur i to on miał zdecydować o wysłaniu antyterrorystów. Tymczasem śledczy cały czas sprawdzają, czy użycie jednostki specjalnej w ogóle było konieczne i czy jej funkcjonariusze działali zgodnie z przepisami. Brutalna pomyłka Przypomnijmy: Według relacji policji, funkcjonariusze dostali 20 marca informację, że w mieszkaniu przy ul. Orkana przebywa poszukiwany, uzbrojony przestępca związany z przestępczością samochodową. Wysłani tam antyterroryści wtargnęli wieczorem do mieszkania. W środku nie było jednak przestępcy, a dwoje mieszkających tam lokatorów - kobieta i mężczyzna. Poszukiwany mężczyzna został potem zatrzymany w innym mieszkaniu w tym samym budynku. "Byliśmy kopani i szarpani" Poszkodowani mówili, że byli kopani, szarpani, a mieszkanie zostało zdemolowane. Kobieta miała być uderzana głową o podłogę, w wyniku czego straciła część zęba, mężczyzna miał doznać m.in. urazu oka. Według relacji medialnych, lokatorzy mieszkania mieli początkowo obawiać się, że pod zamaskowanych antyterrorystów podszywają się przestępcy - dlatego nie chcieli wpuścić ich do środka. Według policji, poszkodowani nie współpracowali z funkcjonariuszami podczas akcji, stąd w ich działaniach pojawiły się elementy użycia siły. Zdaniem adwokata pokrzywdzonych, nie ma wątpliwości, że osoby te padły ofiarą fatalnej i trudnej do usprawiedliwienia pomyłki policji. Podczas akcji antyterroryści użyli granatów, a następnie powalili lokatorów na ziemię. Kiedy zweryfikowali dowody tożsamości, okazało się, że poturbowali postronne osoby, w ogóle niezwiązane ze sprawą. Wszczęto postępowanie dyscyplinarne Policja wszczęła postępowanie dyscyplinarne wobec funkcjonariuszy z wydziału samochodowego, ponieważ to oni mieli sprawdzić, w którym dokładnie mieszkaniu przebywa przestępca. Ofiary omyłkowej akcji policji w Katowicach zamierzają dochodzić swoich roszczeń w postępowaniu karnym i w procesie cywilnym - zapowiadał ich pełnomocnik Remigiusz Sołtys. Zamaskowani antyterroryści wkroczyli do mieszkania niewinnych ludzi. Podyskutuj