Boom na maski przeciwgazowe rozpoczął się po atakach terrorystycznych w USA z 11/9. Zainteresowanie Amerykanów było wtedy bardzo duże, a ceny różnego rodzaju masek sięgały nawet 500 dolarów. Zakłady Maskpol nie mogły jednak zrealizować wielu kontraktów, bo Amerykanie wprowadzili licencje. - Praktycznie w przeciągu jednego miesiąca ten handel się skończył - mówi RMF prezes zakładu Krzysztof Dędek. Jak twierdzi, dziś maski cieszą się największym zainteresowaniem w krajach regionu Zatoki Perskiej. Niewykluczone, że już niebawem w polskie produkty uzbrojeni będą poddani emira Kuwejtu. - Cały czas prowadzimy negocjacje. Mamy paru klientów, i to zarówno w Kuwejcie i Arabii Saudyjskiej. Co z tego będzie, trudno mi w tej chwili powiedzieć - mówi szef firmy. Nie wiadomo, ile polskich masek trafi do Kuwejtu. Zakłady Maskpol to część polskiego przemysłu zbrojeniowego i obowiązuje tu tajemnica handlowa, wojskowa i państwowa. Nie jest jednak tajemnicą, że największym uznaniem cieszą się maski, które można mieć na sobie przez całą dobę i bez zdejmowania pić różnego rodzaju płyny.