Na stronie internetowej spółdzielni mieszkaniowej Paderewskiego od miesiąca "wisi" komunikat: "W związku z narastającą w ostatnim czasie liczbą graffiti na terenie osiedla, Zarząd Spółdzielni postanowił ufundować nagrodę w wysokości 3000 zł dla osoby, która wskaże sprawców (sprawcę) dewastacji elewacji naszych budynków. Wypłata nagrody nastąpi po udowodnieniu winy sprawcy". Najpierw było półtora tysiąca, ale nikt się nie zgłosił, więc spółdzielnia podniosła nagrodę za wskazanie wandala. 15 tysięcy strat Osiedle Paderewskiego, drugie co do wielkości w Katowicach. Bloki dopiero co wyremontowane. Dół elewacji zdobią płytki imitujące cegłę, tzw. izoflex, ładne, elastyczne. - Nie niszczą się, jak dziecko uderzy piłką - chwali Piotr Fityka, kierownik działu konserwatorskiego i remontowego. Na nich wandale malują najchętniej. Napisy można umyć, ale woda pod ciśnieniem uszkadza płytki. Wszystko się sypie i niszczeje. A farby olejnej w ogóle nie da się usunąć. Wandale nie oszczędzili też nowego osiedla Przystań przy stawie. Tu w czasie zmywania napisów niszczy się kolor elewacji, trzeba ją później w całości odnawiać. Koszt odnowienia metra kw. to 120 zł, do tego trzeba doliczyć koszt pokrycia jej specjalnym środkiem zabezpieczającym - 30 zł/mkw. Tylko w ubiegłym roku na usuwanie graffiti na "Paderewie" poszło 15 tysięcy. Syn sąsiada Dewastacje pojawiły się znowu przed świętami wielkanocnymi, zbiegły się z rozpoczęciem ligi piłkarskiej. Nie jest tajemnicą, że to dzieło "kibiców" miejscowego GKS-u. Spółdzielnia jest bezradna. Monitoring, cztery kamery zainstalowane na osiedlu, zdaniem policji nic nie zarejestrowały. Podobno to sami mieszkańcy zaproponowali, żeby ufundować jakąś nagrodę za wskazanie sprawców. - Nikt nie wymaga, żeby ludzie stali i pilnowali, ale żeby zgłosili i świadczyli przeciwko. Można też zrobić zdjęcie - mówi Elżbieta Zabróż, prezes Spółdzielni. Piotr Fityka nie wierzy jednak w powodzenie akcji: - Ludzie się boją. Kto wskaże na syna sąsiada? - mówi. - Przecież to robi młodzież z osiedla. A tu każdy każdego zna. Od razu będzie wiadomo, kto doniósł, a jak się inni kibice dowiedzą, to będzie miał "pozamiatane" - uważa Fityka. Na osiedlu wszyscy wiedzą o nagrodzie. Pan Zbigniew, mieszkaniec Paderewskiego od 30 lat, zarzeka się, że gdyby wiedział, kto maluje, chętnie by doniósł. Nazwiska jednak nie chce podać... Znaczą teren O nagrodzie wiedzą też kibice. - Wszyscy się z tego śmieją, bo to jak polowanie na złoczyńcę - mówi Junior, kibic GKS-u. I przekonuje, że graffiti, to taki sam "środek kibicowski" jak szalik. - Każdy chce zaznaczyć swój teren. Wiadomo, kto panuje na osiedlu - dodaje. Na "Paderewie" panuje Gieksa, na Tysiącleciu Gieksa i Ruch Chorzów. Ale Stowarzyszenie Kibiców GKS odcina się od tych, co malują elewacje. - To wandale, którzy mienią się kibicami - uważa Piotr Koszecki, szef Stowarzyszenia. Stowarzyszenie prowadzi nawet akcję "legalne graffiti", wspólnie z miastem. - Na Bogucicach powstały dwie legalne ściany i już jest mniej napisów na elewacjach - zapewnia Koszecki. - Na pojedynczych kibiców nie mamy wpływu, ale chętnie porozmawiamy ze spółdzielnią. Może uda się wypracować jakiś kompromis - dodaje. wioleta.niziołek@echomiasta.pl