Dlaczego? Bo nie udzielał odpowiedzi na ich pytania. W efekcie nastolatek został tak skatowany, że - jak donosi "Gazeta Wyborcza" - trafił do szpitala, gdzie lekarze musieli usunąć mu pękniętą śledzionę. Sierżantom, Dariuszowi P. i Waldemarowi Ł., z sekcji kryminalnej komisariatu w Łaziskach Górnych - jak donosi gazeta - prokuratura postawiła zarzut przekroczenia uprawnień oraz ciężkiego pobicia. Zatrzymani trafili do aresztu na trzy miesiące. Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w zeszły poniedziałek w Łaziskach Górnych. W mieszkaniu, w którym przebywał 17-letni Michał G. wraz ze swoimi znajomymi, zjawili się policjanci z zamiarem dostarczenia wezwania na przesłuchanie, adresowanego do nastolatka jak i jego rodziców - informuje gazeta. Jako że w mieszkaniu przebywała grupa młodzieży policjanci zaczęli ich legitymować. Ponieważ 17-latek nie chciał ujawnić swoich danych został przewieziony na komisariat. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, którymi dysponuje gazeta - chłopak nie udzielał odpowiedzi na pytania sierżantów, gdyż prawdopodobnie ich nie rozumiał. O tym, co zaszło na komisariacie - jak podaje gazeta - 17-latek nie poinformował rodziców. Na następny dzień uczestniczył nawet w lekcjach. Rodzice o incydencie - jak donosi gazeta - dowiedzieli się dopiero po dwóch dniach ( w środę), kiedy ich syn zwijał się już z bólu i wymiotował. Diagnoza lekarska wykazała, że chłopak ma złamany nos i pękniętą śledzionę. Biuro Spraw Wewnętrznych o brutalności policjantów poinformował ojciec chłopca. Zatrzymani policjanci nie przyznali się do pobicia.