W domu zamordowanych nie było śladów żadnego włamania, a wejściowe drzwi były zamknięte. Dlatego policjanci od początku przypuszczali, że starsi ludzie mogli znać napastnika i wpuścili go do środka. To zawęziło krąg poszukiwań. Policja skrupulatnie zebrała też wszystkie zostawione w domu ślady. Niedługo po zbrodni, mieszkający w pobliżu młody mężczyzna, zaczął chwalić się drogimi zakupami. Okazało się, że starsze małżeństwo znało napastnika od dziecka. Oboje zginęli od ciosów w głowę. Niewykluczone,że próbowali się bronić.