W poniedziałek na dwupasmowej ul. Wrocławskiej w rejonie wiaduktu zderzyły się cztery samochody. Jadąca w stronę Wrocławia skoda felicia uderzyła podczas zmiany pasa ruchu w bok peugeota partnera, spychając go na jezdnię w przeciwną stronę, gdzie doszło do zderzenia z fordem mondeo oraz toyotą yaris. Peugeot dachował. Pochodzący z Gliwic 35-letni kierowca peugeota doznał stłuczenia nóg i ogólnych obrażeń. 51-letni kierowca forda z Dąbrowy Górniczej miał złamaną nogę, jego dwaj pasażerowie - w wieku 32 i 53 lat - doznali ogólnych obrażeń. Bez obrażeń z wypadku wyszedł 52-letni kierowca toyoty z Piekar Śląskich. Jak poinformował w środę aspirant sztabowy Adam Jakubiak z bytomskiej policji, zatrzymanego we wtorek 28-letniego bytomianina trzykrotnie zbadano pod kątem alkoholu - krótko po zatrzymaniu miał ok. 0,6 promila w wydychanym powietrzu. Nie wiadomo, czy mężczyzna był pod wpływem alkoholu dzień wcześniej - gdy spowodował wypadek. - Z jego pierwszej relacji wynikało, że świadomie uciekł z miejsca zdarzenia i od tego czasu ukrywał się przed policją. Jak mówił, gdy zobaczył, co się stało, przerażony, w szoku uciekł z miejsca zdarzenia. Nie wiadomo, czy był wtedy pod wpływem alkoholu; raczej mało prawdopodobne, by jeszcze dało się to zweryfikować - ocenił Jakubiak. Policjant dodał, że skruszony 28-latek przyznał się do spowodowania wypadku. Jeszcze w poniedziałek trafił do policyjnego aresztu. Po wytrzeźwieniu, jeszcze najprawdopodobniej w środę zostanie przesłuchany.