Według wstępnych ustaleń, firma oszukała w ostatnich tygodniach ok. 300 osób, łącznie na ok. 300 tys. zł. Rzecznik zabrzańskiej policji aspirant sztabowy Marek Wypych poinformował w środę, że 36-letniemu właścicielowi firmy za oszustwa internetowe będzie groziła kara do 8 lat więzienia. Jacek S. nie przestał bowiem przyjmować zamówień i wpłat za towar, nawet gdy wiedział, że nie zrealizuje transakcji. - Właściciel firmy zaopatrywał się w towar w Niemczech. Ze względu na wzrastający kurs euro, koszt kupowanego przezeń sprzętu pod koniec ubiegłego roku zaczął przewyższać ceny przedstawiane za pośrednictwem strony internetowej. Mimo że zdawał sobie sprawę z kłopotów, dalej przyjmował zamówienia, których nie realizował - wyjaśnił Wypych. Jak zaznaczył, po zatrzymaniu Jacek S. przyznał policjantom, że nie zrealizował przyjętych zamówień, tłumaczył jednak, że nie było to zamierzone oszustwo, lecz "biznesowa wpadka" wynikająca z nagłego skoku kursu euro. Według Wypycha, podczas przesłuchania właściciel wyraził skruchę, przyznał jednak, że nie wie, jak wyjść z sytuacji. Działająca od połowy ubiegłego roku w internecie firma JapanFoto szybko stała się popularna, oferując w dobrych cenach m.in. aparaty cyfrowe, obiektywy, karty pamięci, lampy błyskowe i drukarki. Przed świętami Bożego Narodzenia, mimo słabnącej złotówki, jej właściciel jeszcze obniżył ceny sprzętu. Zamówienia złożyło wtedy kilkaset osób, które przelały pieniądze za sprzęt. Gdy mimo upływającego czasu klienci nie otrzymywali zamówionego towaru, zaczęli organizować się w internecie. Powstało forum dyskusyjne pod nazwą "forum poszkodowanych przez JapanFoto sp. z o.o.". Internauci dzielili się tam własnymi ustaleniami na temat oszustwa, którego padli ofiarą. Wynika z nich m.in., że pracownicy firmy najpierw dostarczali towar z opóźnieniami, potem próbowali obarczać winą za sytuację pocztę, a w końcu przestali odbierać maile i zniknęli. Na początku stycznia poszkodowani klienci zaczęli zgłaszać się na policję. Zabrzańscy funkcjonariusze sprawdzili wówczas m.in. siedzibę firmy, która okazała się zamknięta, infolinia - wyłączona, a firmowe konto - puste. Wiadomo, że zatrzymany w jednym ze śląskich szpitali Jacek S. kupił firmę od poprzedniego właściciela w czerwcu ub. roku, wbrew przepisom nie zgłosił tego jednak odpowiednim organom. Wniosek o przerejestrowanie złożył dopiero w styczniu. Chwilę potem złożył w sądzie wniosek o rozpoczęcie procedury upadłościowej. Do tej pory policja zebrała zgłoszenia o przestępstwie od ok. 100 oszukanych osób - z Polski, ale też np. Wielkiej Brytanii i od żołnierza z Afganistanu. Poszczególni oszukani stracili kwoty od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Łącznie ich straty oszacowano wstępnie na ok. 300 tys. zł. W środę 36-letniemu oszustowi zostaną przedstawione zarzuty. O ewentualnych środkach zapobiegawczych wobec niego i jego dwóch pracownic zadecyduje tego dnia zabrzańska prokuratura. Jednocześnie policja zaapelowała o zgłaszanie się wszystkich poszkodowanych klientów firmy szacując, że jest to jeszcze ok. 200 osób.