Kopalnia należy do Katowickiego Holdingu Węglowego. Jak poinformował rzecznik holdingu Wojciech Jaros tzw. pożar endogeniczny stwierdzono na poziomie 465 m. - Węgiel w zetknięciu z tlenem ma tendencję do samozapłonu. Od jakiegoś czasu w zrobach ściany wydobywczej narastało stężenie tlenku węgla i temperatura ściany. Zgodnie z procedurą wycofano załogę i rozpoczęto działania, mające na celu usuwanie skutków tego zdarzenia - powiedział w piątek Jaros. Dodał, że jednym ze standardowych działań jest odizolowanie takiej ściany od pozostałej części kopalni tamami oraz wtłaczanie tzw. gazów inertnych, czyli obojętnych, które, wypierając tlen, przyspieszają wygaśnięcie pożaru. O stężeniu tlenku węgla informują na bieżąco czujniki. Pożary endogeniczne są dość regularnym zjawiskiem w górnictwie. Ich gaszenie może potrwać nawet wiele miesięcy.