Jak poinformował we wtorek Wyższy Urząd Górniczy w Katowicach (WUG), podziemny pożar wykryto na poziomie 301 m. Z kopalni wycofano 83 pracowników, w tym 12 osób z rejonu bezpośrednio zagrożonego; w czasie wycofywania się na powierzchnię użyto tzw. aparatów ucieczkowych. Powodem wycofania załogi było wykrycie podwyższonego stężenia tlenku węgla. Krzysztof Król z WUG powiedział, że prawie dwukrotne przekroczenie dopuszczalnego stężenia tego gazu w atmosferze namierzono podczas doraźnej kontroli prowadzonej w kopalni przez Okręgowy Urząd Górniczy. - Przekroczenie norm wykazał osobisty aparat pracownika OUG, później potwierdziły to kopalniane urządzenia - powiedział Król. Nie wiadomo dlaczego o przekroczeniu dopuszczalnych stężeń tlenku węgla nie zaalarmowały samoczynnie kopalniane urządzenia pomiarowe. Wyjaśni to nadzór górniczy, który nadzoruje także akcję pożarową w kopalni. Pożary endogenicznego to stosunkowo częste zjawisko w górnictwie, powstają zwykle wskutek samozagrzania się węgla. W tego typu przypadkach zwykle nie występuje otwarty ogień. Pożar jest wykrywany najczęściej przez czujniki wykazujące zwiększoną temperaturę, zadymienie oraz podwyższone stężenia tlenku węgla i innych gazów. Najczęstszą metodą zwalczania podziemnych pożarów jest odizolowanie od pozostałej części kopalni tamami przeciwwybuchowymi. W odgrodzony rejon, w zależności od sytuacji, można tłoczyć tzw. gazy inertne, np. azot, który wypierając powietrze przyspiesza wygaśnięcie pożaru. Po otamowaniu pożar zwykle wygasa; może to trwać nawet kilka miesięcy.