- To jest dzień dumy dla Polaków i dla Żydów - powiedział przedstawiciel Fundacji Chasydów rabin Nathan Prager. Umowa umożliwia zwrócenie dawnego cmentarza stronie żydowskiej przez państwo polskie. Na terenie cmentarza, zniszczonego przez Niemców w czasie II wojny światowej, powstały później zabudowania Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska", od której teren musiał zostać wykupiony przez Skarb Państwa. Formalnie teren i położone na nim budynki mają się stać najpierw własnością Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Katowicach, która dopiero przekaże go Fundacji Chasydów Leżajsk - Polska. Szczególny status cmentarza w kulturze żydowskiej powoduje, że nie może on być przedmiotem obrotu handlowego. W poniedziałkowej uroczystości udział wzięli m.in. wicewojewoda śląski Stanisław Dąbrowa, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Katowicach Włodzimierz Kac oraz wójt gminy Lelów Jerzy Szydłowski. Wszyscy podkreślali złożoność problemu, którego rozwiązanie trwało 6 lat i wymagało zaangażowania w sprawę nawet prezydenta i premiera RP. Od końca lat 80., kiedy ustalono położenie grobu cadyka Biedermanna, co roku do Lelowa przyjeżdżają chasydzi z całego świata, głównie z Izraela, USA, Kanady i Australii, aby uczcić przypadającą w styczniu rocznicę jego śmierci. Już wcześniej Żydzi porozumieli się z władzami gminy i na zapleczu sklepu należącego do spółdzielni urządzono nagrobną kapliczkę (ohel), a później grobowiec, który wybudowaną ścianą oddzielono od sklepu. Następnie społeczność chasydzka rozpoczęła starania o odzyskanie terenu dawnego cmentarza. Dla Żydów cmentarz to miejsce święte, w Lelowie tym bardziej szczególne, że spoczywa tam cadyk Biedermann. Według podań, podczas rytualnych chasydzkich tańców cadyk miał odzyskać pełnię władzy w nodze. Od tamtej pory wyznawcy przypisywali mu moc uzdrawiania i przybywali do niego nieraz z odległych stron. Cadyk Biedermann (1746-1814) został pochowany na żydowskim cmentarzu w Lelowie, a jego grób odwiedzano licznie aż do II wojny światowej.