- Poczułam ostry ból, zrobiło mi się ciemno, a przed oczami, zobaczyłam przysłowiowe gwiazdy. Słyszałam jakieś głosy, jakaś pani wymachiwała ręką, że widziała, jak coś zleciało z dachu, tylko nie zdążyła mnie ostrzec. Mogło się to skończyć zupełnie inaczej. Zaważyło tylko kilka centymetrów - relacjonuje pani Marianna w rozmowie z reporterem radia RMF FM. . Spółdzielnia, do której należy budynek, nie ma sobie nic do zarzucenia. Budynki były sprawdzane, pracownik spółdzielni nie zauważył żadnych zwisających sopli, które są cały czas usuwane. Na parapetach jeszcze zalegał śnieg, jednak sopli lodu nie stwierdził. - A jak było w chwili wypadku, tego nie wiemy, bo nikt z pracowników nie znajdował się w tym czasie w budynku - mówi pracownica spółdzielni. W ciągu tygodnia straż miejska w Częstochowie odebrała około 160 zgłoszeń o nieodśnieżonych chodnikach lub zwisających soplach. Co trzecie zgłoszenie dotyczy sopli. Jeżeli administrator o nich zapomniał - może mu przypomnieć... stuzłotowy mandat. Jak walczyć o swoje prawa zimą? Dołącz do dyskusji