Właściwie nie ma dnia, by na Śląsku nie doszło do obrzucenia kamieniami pociągu. Kilku pasażerów zostało już w tym roku rannych - przede wszystkim są to obrażenia od odłamków szkła z wybijanych szyb. Najczęściej jednak w ten sposób atakowane są pociągi towarowe wiozące węgiel i złom. Ich okradaniem zajmuje się głównie młodzież. Walka z tego typu kradzieżami jest niezwykle trudna, bo właściwie nie ma możliwości schwytania złodziei na gorącym uczynku. Co więcej - jak przyznaje Krzysztof Król z katowickiego oddziału Straży Ochrony Kolei - na tego typu przestępstwo istnieje ciche przyzwolenie społeczne. Powodem jest wysokie bezrobocie na Śląsku. Część tych osób, które trudnią się kradzieżami węgla, do niedawna miały źródło utrzymania. W tej chwili wychodzą na tory, m.in. po to, aby się utrzymać. Dochodzenia przeciwko złodziejom najczęściej są umarzane. Powód - przyłapani złodzieje mają przy sobie worek, którego zawartość wynosi kilka złotych, a to oznacza, że popełnili przestępstwo o znikomej szkodliwości społecznej. Ale taki złodziej - dodaje Król - pojawia się na torach wiele razy. On potrafi po worku wynieść i kilkadziesiąt ton. Tylko w styczniu straty spowodowane przez złodziei śląska kolej szacuje na 1,5 mln złotych. Złodzieje uciekają się często do metod zagrażających bezpieczeństwu pasażerów. Pociągi obrzucane są kamieniami, zamieniane są światła semaforów czy ustawiane przeszkody na torach. A to - jak mówią sami kolejarze - zakrawa już na terroryzm.