Specyficzną cechą tradycyjnych czeskich pieśni, jest związany z piciem obsceniczny humor, określany w Czechach jako "humor piwny". - W zaskakujący sposób ten rodzaj humoru zyskuje ostatnio na popularności w telewizyjnych programach rozrywkowych. W literaturze czeskiej w każdym rodzaju piśmiennictwa odnaleźć można dużą ilość humorystycznych, a związanych z piciem sytuacji i jakby tego było mało, popularne stają się również przekładane na język czeski teksty obce, które ich dotyczą - mówiła w środę w Katowicach prof. Marie Sobotkova. Prof. Marię Sobotkovą, bohemistkę i polonistkę z Uniwersytetu im. Palackiego w Ołomuńcu zaprosili organizatorzy trwającego od środy na Uniwersytecie Śląskim dwudniowego Festiwalu Humoru. Wraz z etnografem prof. Jirim Fialą, w ramach festiwalu wygłosiła wykład o czeskim humorze pijackim - ilustrowany nagraniami prezentujących go piosenek. - Przeważnie jako naukowcy zajmujemy się sprawami bardzo poważnymi, często zapominając że za tekstami literackimi kryją się myśli autorów, konkretne przeżycia, które trzeba wydobyć. Kontekst literacki nie zawsze jest poważny, codzienna kultura jest także wesoła - wyjaśniła prof. Sobotkova. Dodała, że kilka lat temu kulturze picia piwa w Czechach poświęcono tam konferencję naukową. Jak mówiła w środę w Katowicach, czeski humor pijacki najczęściej bezpośrednio nawiązuje do picia napojów alkoholowych. Wykorzystuje sytuacje związane z ich zdobywaniem i spożywaniem, a zwłaszcza te, które miały miejsce już po spożyciu. Najlepiej zbadanym przejawem tego humoru są śpiewane w gospodach tradycyjne pieśni i przyśpiewki - ciągle popularne, czego dowodzi liczba wykonujących je kapel i sprzedawanych przez nie płyt. Prof. Sobotkova żartowała, że wspólną cechą takich utworów jest przestroga przed piciem wody. "Mój Janeczku, nie pij wody, woda robi tylko szkody, napij ty się lepiej wina, to jest dobra medycyna" brzmiał podany na poparcie tej tezy cytat. Zdaniem filolożki, najwięcej pieśni dotyczy bezpośrednio piwa, tylko w uboższych regionach mogą wypierać je piosenki o gorzałce - ze względu na łatwość jej uzyskania domowymi sposobami. - Takie pieśni można również klasyfikować np. według stosunku do pijącego alkoholu: ciepły sympatyczny do towarzyszy pijackiej niedoli lub krytyczny ze strony ukochanej lub żony. Istnieją też pieśni pijackie z wątkami dydaktycznymi, moralizujące, które ostrzegają przed nadmiernym spożywaniem wina czy gorzałki - wskazała prof. Sobotkova. Przypomniała o kulturotwórczej - w tym wypadku - roli gospód, które zwłaszcza w Czechach są nie tylko miejscem konsumpcji, ale również rozrywki, której towarzyszą rozmowy, opowiadania, knajpiane anegdoty, muzyka i taniec. - Gospody, stają się ramą nie tylko codziennego życia, ale też literatury wielkich czeskich twórców, jak Jan Neruda czy Bohumil Hrabal - wskazała. - Gospoda towarzyszy również popularnej fikcyjnej postaci genialnego Czecha Jary Zimmermana, od którego urodzin minęło właśnie 40 lat, pomimo że każdorocznie obchodzi się u nas jego 120 urodziny. Jara Zimmerman doczekał się już nawet własnych nazw ulic, jak ma to miejsce np. w moim Ołomuńcu - dodała filolożka. Wiele pieśni dotyczy gospód i związanych z nimi czynności. - Piłem wczoraj, piję dzisiaj, zali jutro będę pić; świata tego, moja miła, nie da się przeżyć; żyję, piję, jako ptak, a gdy mi dukatów brak, od szynkarza zmuszony jestem na borg brać - cytowała słowa jednej z nich prof. Sobotkova. Dodała, że w starej czeszczyźnie słowo "szynkarz" oznaczało też cześnika, a tę funkcję mieli swego czasu czescy królowie na dworze cesarza niemieckiego. Układając na przestrzeni lat swoje pieśni Czesi - świadomie lub nie - dotykali właściwie wszystkich obszarów życia. Niektóre z nich wiązały melodie utworów religijnych z nowymi tekstami, np. będącymi pochwałą beczki wina czy czekającej w domu ukochanej. Powstawały też np. śpiewane wersje toastów na cześć cesarza Franciszka Józefa i cesarzowej Marii Teresy. - Pieśni pijackie mają nie tylko radosną tonację durową, ale także smutniejszą molową. Może dlatego, że konsumowanie napojów alkoholowych związane jest nie tylko z radością życia, ale również ze smutkiem - zaznaczyła prof. Sobotkova. - Czesi śmieją się przede wszystkim w tej pierwszej fazie, kiedy się radośnie pije. Potem bywają smutni i reagują różnie - dodała. Oceniła, że pod tym względem Czesi nie różnią się od Polaków. - Sądzę, że nie ma tu wielkiej różnicy między naszymi krajami. Kiedy się upijają, narzekają, płaczą na cały świat, są nieszczęśliwi. Różnica do niedawna polegała na tym, że Polacy upijali się wódką, teraz wybierają prócz niej też piwo i wino, co jak sądzę, jest sympatyczne - uznała. Jako najważniejsze cechy czeskiego humoru - nie tylko pijackiego - filolożka wskazała autoironię i kpinę z siebie wymieszane z nostalgią i lekkim smutkiem. - Nie sądzę, by nasz humor był szczególny. Wiadomo, że np. Polacy bardzo lubią humor Bohumila Hrabala. To jest coś, co nas łączy, a mnie jako polonistkę i bohemistkę cieszy, bo tworzy między nami rodzaj wspólnego ducha, także na przyszłość - wskazała. Według niej podobny stosunek do picia piwa, co Czesi, mają m.in. Niemcy. - Ich kultura picia piwa to nie tylko upijanie się - to też radość z tego, ile chmielu mamy do dyspozycji i jak długo będziemy mogli to dobre zdrowe piwo pić. Takie narody, jak Finowie piją dużo, ale piją niekulturalnie, celowo upijają się. Napoje alkoholowe mają służyć do podniesienia ducha, a nie do upadku - skonkludowała prof. Sobotkova.