O zakończeniu procesu, w którym 23-latek odpowiadał za sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy i czynną napaść na policjantów, poinformował w środę aspirant sztabowy Jacek Pytel z katowickiej policji. Przypomniał m.in., że mężczyzna przed czerwcowym zatrzymaniem pracował jako zawodowy kierowca, choć kilka lat wcześniej stracił prawo jazdy. Pościg za fiatem doblo zaczął się w 27 czerwca wieczorem na katowickim odcinku "średnicówki", czyli wiodącej z Rudy Śląskiej do Katowic Drogowej Trasy Średnicowej. Patrol drogówki chciał zatrzymać kierowcę, który o 40 kilometrów na godzinę przekroczył dopuszczalną prędkość. Ten zignorował sygnały do zatrzymania i zaczął uciekać. Kierowca odjechał w kierunku Sosnowca, łamiąc po drodze wiele przepisów: jechał po chodniku, przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle i nie zatrzymał się przed znakiem stop. Mimo sygnałów świetlnych i dźwiękowych oraz oddania w sumie 16 strzałów w opony, nie zatrzymywał się. W pewnym momencie usiłował zepchnąć radiowóz pod ciężarówkę. Ostatecznie 23-latek został zatrzymany w Myszkowie, gdy widząc policyjną blokadę, skręcił w boczną, ślepą uliczkę i wjechał na prywatną posesję. Tam został otoczony przez policjantów. Nie chciał wyjść z pojazdu i kurczowo trzymał się kierownicy. Ostatni odcinek jego samochód, któremu policjanci przestrzelili opony, przejechał niemal na samych felgach. 23-latek był trzeźwy, nie był też pod wpływem środków odurzających. Prowadził bez prawa jazdy, które odebrano mu kilka lat wcześniej. Mimo to pracował jako zawodowy kierowca w bytomskiej firmie, na co dzień prowadząc samochody osobowe i ciężarówki. Jak powiedział policjantom, gdy przyjmowano go do pracy, nikt nie sprawdził, czy ma ważne prawo jazdy. Zabrzanin w ciągu ostatnich trzech lat był już ośmiokrotnie zatrzymywany za jazdę bez uprawnień. Po czerwcowej ucieczce trafił do aresztu. Prokuratura oskarżyła go, że podczas policyjnego pościgu prowadził samochód bez uprawnień, z nadmierną prędkością, nie przestrzegając wielu przepisów drogowych oraz zmuszając innych kierowców do gwałtownego hamowania i innych niebezpiecznych manewrów. W ten sposób 23-latek sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym. Prócz tego dopuścił się czynnej napaści na policjantów przez kilkukrotne próby zepchnięcia ich radiowozu z drogi. Katowicki sąd - oprócz kary więzienia w zawieszeniu i zakazu prowadzenia pojazdów - wymierzył mu 2 tys. zł grzywny i oddał pod dozór kuratora sądowego.