- Chcemy uświadomić społeczeństwu woj. śląskiego - zanim stanie się taka tragedia jak np. stała się już w Warszawie, gdzie z powodu braku lekarza zmarła pacjentka - że proponowane w tej chwili drastyczne oszczędności w szpitalach mogą do takich sytuacji doprowadzić i chcemy temu zapobiec - powiedział wiceprzewodniczący zarządu krajowego OZZL Maciej Niwiński. Niwiński wyraził przekonanie, że o ile w szpitalach zawsze brakowało pieniędzy, to jednak do tej pory mogły się one zadłużać, w ten sposób finansując bieżącą działalność. - Natomiast teraz, w sytuacji, kiedy zadłużanie szpitali według zapowiedzi rządowych będzie niemożliwe, oznacza to właśnie takie niebezpieczeństwo dla wszystkich - ocenia. Zdaniem OZZL, w śląskich szpitalach w wyniku nadmiernych oszczędności "dochodzi do pewnych zagrożeń zdrowia i życia pacjentów". Niwiński jako przykład podaje Wojewódzki Szpital Specjalistyczny Nr 1 w Tychach, w którym sam pracuje. Jak mówi Niwiński, obecny dyrektor stara się zbilansować szpital w ciągu kilku miesięcy i w tym czasie oddać ma prawie 19 mln zł długów wymagalnych. - To jest bez zagrożeń dla zdrowia i życia mieszkańców niemożliwe. Tego się nie da zrobić w ciągu 6 miesięcy - powiedział Niwiński. Z opinią o zagrożeniu bezpieczeństwa pacjentów stanowczo nie zgadza się dyrektor szpitala Andrzej Drybański. - Na temat bezpieczeństwa pacjentów rozmawiam z ordynatorami. Mamy tak rozłożony czas pracy i tak rozdysponowanych lekarzy, że nie ma żadnego zagrożenia - zapewnił. Głównym celem dyrekcji jest takie zbilansowanie placówki, aby ponoszone koszty równały się przychodom z NFZ, dziś każdego miesiąca szpital generuje straty w wysokości 3 mln zł. Owo zbilansowanie miałoby nastąpić do 30 czerwca przyszłego roku. Dopiero później szpital może myśleć o zmniejszeniu długów - mówi dyrektor. Zadłużenie szpitala wynosi obecnie 34 mln zł, dodatkowo placówka jest winna 14,5 mln zł pielęgniarkom z tytułu niewypłaconych podwyżek przyznanych w 2008 r. Dyrektor liczy na ugodę z pielęgniarkami, tłumacząc że nie ma skąd wziąć takich pieniędzy. Obecnie w szpitalu pracuje 226 lekarzy. Są w nim 744 łóżka, ale - jak zaznacza dyrektor - w historii placówki nigdy nie zdarzyło się, by było zajętych więcej niż 480. W ramach restrukturyzacji kierownictwo chce ograniczyć liczbę łóżek do ok. 500. - Ponieważ z roku na rok mamy mniejszy kontrakt, to automatycznie łóżek jest mniej potrzebnych - zaznaczył dyrektor. Plan restrukturyzacji szpitala Niwiński określa jako "likwidację dużej części szpitala i pozbawienia najbardziej wartościowej tkanki, którą ten szpital ma, czyli lekarzy". Podczas demonstracji związkowcy skrytykowali też proponowany sposób przekształceń w służbie zdrowia. Przekształcenie szpitali w spółki handlowe bez zmian pozostałych mechanizmów funkcjonowania publicznej służby zdrowia nie jest wprowadzeniem zasad rynkowych, ale "uszczelnieniem mechanizmu wyzysku, będącego podstawą ustrojową polskiej służby zdrowia" - uważają. Na transparentach protestujący napisali m.in.: "Upodlony lekarz to upodlony pacjent", "Drogie państwo, tanie zdrowie, martwy pacjent". "Kapitalizm tak, wypaczenia nie", "Władza sama się wyżywi, ale czy sama się wyleczy?". Pikieta poprzedzała pierwszą w tej kadencji sesję śląskiego sejmiku. Jak mówił Niwiński, protestujący chcieli pogratulować wszystkim, którzy zdobyli mandaty radnych. Przygotowali dla nich list, w którym wyrażali nadzieję, że uda się poprawić sytuację w szpitalach. W ocenie OZZL, służba zdrowia będzie jednym z pierwszym problemów, przed którym staną radni. Związkowcy nie wyobrażają sobie by rozwiązywali je bez dialogu społecznego.