- Zatrzymanej kobiecie może teraz grozić do pięciu lat więzienia - poinformowała rzeczniczka tyskiej policji Magdalena Bieniak. Informację o nietrzeźwej kobiecie policjanci otrzymali w piątek rano. Sprawa wyszła na jaw, kiedy z dyżurną skontaktował się pracownik sąsiedniej stacji kolejowej w Tychach. Usłyszał, że kobieta mówi bardzo niewyraźnie. Powiadomił o tym przełożonego, ten skontaktował się z policją. Badanie stanu trzeźwości tyszanki potwierdziło podejrzenia. 46-letnia kobieta, do której obowiązków należało czuwanie nad prawidłowym ruchem pociągów osobowych i towarowych na stacji Tychy-Miasto, miała niemal 1,5 promila alkoholu. Dyżurna trafiła do izby wytrzeźwień. Kiedy dojdzie do siebie, stanie przed prokuratorem. - Prawdopodobnie zostanie jej przedstawiony zarzut dotyczący pełnienia w stanie nietrzeźwości czynności związanych bezpośrednio z bezpieczeństwem ruchu pojazdów mechanicznych - powiedziała komisarz Bieniak. Za takie przestępstwo może grozić od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.