Bartłomiej Wnuk: W zeszłym roku tak zakręciliście woodstockową publicznością, że dostaliście od niej "Złotego Bączka". Tegoroczny koncert na tym festiwalu też należał do udanych. Jak wy to robicie? Tomasz "Titus" Pukacki: My po prostu mamy w sobie to "coś", co pozwala nam rozbujać publiczność automatycznie. Nie stosujemy wystudiowanych trików i sztuczek. Już nie rzucamy gitarami, a i tak wszystko się kręci. Myślę, że decydująca jest dramaturgia koncertu, dobór piosenek, siła, która wynika z muzy. I oczywiście bardzo sprawna "fanówa", która wie, jak i gdzie kursować. Jeśli chodzi o zeszłoroczny Woodstock, to niemały udział w naszym sukcesie mieli też zaproszeni goście - Lica i Perła. Bartłomiej Wnuk: Czym dla Ciebie jest udany koncert? Tomasz "Titus" Pukacki: Warunki są dwa. Ze strony sceny - muszę być zlany potem, bo wtedy wiem, że daję z siebie wszystko. A ze strony publiki - musi być wyprzedana sala. Bardzo udana rzecz jest też wtedy, kiedy się uda "bujnąć" tych, którzy tylko z ciekawości przyszli na niebiletowany koncert, bo takie też gramy. Bartłomiej Wnuk: Każdą publiczność można rozbujać? Tomasz "Titus" Pukacki: Fanówa jest zazwyczaj rozbujana od pierwszej minuty, ale są też takie koncerty, jak niedawny w Bielsku, na którym od początku był młyn, ale nie taki, jak podczas imprez biletowanych. Po 40 minutach dym sięgał aż po sam mikser dźwiękowy. Jak kończyliśmy sztukę to bujało się już pół Bielska-Białej... Bartłomiej Wnuk: Na święta miast chyba raczej rzadko bywacie zapraszani? Tomasz "Titus" Pukacki:Zdarza się, choć to, że wychodzimy na scenę o godz. 21 na ryneczku jakiegoś miasta i przygrzewamy na 123 decybele nie wszystkim odpowiada. To z taką głośnością zwykle gramy i to jest tyle, ile daje przelatujący nad głową odrzutowiec. A wiesz jak fajnie brzmi "Highway to hell" odbijający się o mury klasztoru jasnogórskiego? Bartłomiej Wnuk: Jak fajnie? Tomasz "Titus" Pukacki: To jest coś niesamowitego. Graliśmy kiedyś otwarty koncert w Częstochowie i "Autostrada do piekła" pięknie wracała echem odbijana od murów Jasnej Góry. Fajnie było też z sześć lat temu na juwenaliach w Gliwicach. Było tak głośno, że wojewoda zadzwonił, żebyśmy się ściszyli. Bartłomiej Wnuk: Z jakimi reakcjami spotykają się piosenki pochodzące z nowej płyty pt. "Verses of Steel"? Tomasz "Titus" Pukacki:"Verses of Steel" nie licząc tegorocznego Woodstocku, graliśmy jeszcze tylko raz - był to mały koncert promocyjny dla dwustu fanów w Empiku w Warszawie. Koncert był przesympatyczny, bo przybyła fanówa, która miała tę płytę od dwóch tygodni, więc wiedziała z czym się to je. No i pierwszy raz w życiu grałem między półkami z płytami i książkami. Bartłomiej Wnuk: Teksty na nową płytę miały pierwotnie powstać na podstawie "Fausta". Dlaczego zrezygnowaliście z tego pomysłu? Tomasz "Titus" Pukacki: Ponieważ nie pasował do tego, co przygotowali gitarzyści. Przygotowywałem fragmenty "Fausta" do rzeczy rozbudowanych, bardziej operowych, a chłopaki poszli bardziej w kierunku trashu. Zresztą, bardzo dobrze mi ta zmiana zrobiła, bo nie machałem piórem od czterech lat, od "Rock is not enough" i tak myślałem: "kurka wodna, czy ja będę potrafił spokojnie pisać teksty, czy będę się pocił i wymyślał pierdoły?". Okazało się, że w ciągu dwóch wieczorów napisałem całą płytę. A do Goethego być może jeszcze kiedyś wrócę. Książka z zaznaczonymi fragmentami do heavy metalu leży na półce. Bartłomiej Wnuk: Które konkretnie fragmenty Cię zainteresowały? Tomasz "Titus" Pukacki: Korzystając z tego, że w Acidach jest dwóch wokalistów głównych, chciałem wykorzystać dialogi między Mefistem a Faustem oraz między Mefistem a Bogiem. Zrobimy to kiedyś! Bartłomiej Wnuk bartlomiej.wnuk@echomiasta.pl