Choć dopiero listopad, Nadleśnictwo Ustroń już przygotowuje się do walki z amatorami leśnych choinek. Wkrótce w Beskidy wyruszą specjalne patrole. - Miejsca szczególnie narażone na kradzież będą patrolowane o różnych porach dnia i nocy przez pracowników Straży Leśnej oraz innych pracowników nadleśnictwa - mówi Gazeciecodziennej.pl nadleśniczy Nadleśnictwa Ustroń Leon Mijal. Najczęściej w naszym regionie rolę bożonarodzeniowego drzewka pełni świerk lub sosna, rzadziej jodła. Młode jodełki są zbyt cenne, dlatego można je pozyskiwać jedynie z plantacji. Z naturalnych drzewostanów wycinka tego gatunku jest zabroniona zarządzeniem wojewody śląskiego. Ze świerkiem nie ma już takiego problemu. Leśnicy co prawda od lat prowadzą walkę z plagą kornika, dotykającą drzewostan świerka, jednak pasożyt atakuje jedynie dojrzałe drzewa. - Młodych świerków jest wystarczająca ilość, jest wręcz wskazane pielęgnacyjne przerzedzenie dla zwiększenia przyrostu pozostałych drzewek - tłumaczy Leon Mijal. Sosny przed świętami też nie powinno brakować. Nadleśnictwo do wycinki przeznacza jedynie słabsze, chore i nieregularne - jednym słowem - brzydsze drzewka. W ostatnich latach na popularności zyskują również zagraniczne odmiany choinek, sprowadzane głównie z krajów Beneluksu. Jerzy Wisełka, pracownik Nadleśnictwa Ustroń, woli jednak rodzimego smreka. - Jestem zwolennikiem tradycyjnych odmian. W zeszłe święta za namową córki kupiłem świerka srebrzystego. Wyglądał ładnie za to capił niemiłosiernie- śmieje się Wisełka. Za średniej wielkości drzewko zapłacimy 30-50 zł. Zakup wysokiej, trzymetrowej choinki to wydatek rzędu 80-100 zł i więcej. Wszystko zależy od gatunku i tego, jak dane drzewko się prezentuje. Leśnicy podkreślają, że choinkę zawsze warto kupić z pewnego źródła. Należy też prosić o pokwitowanie, które - w przypadku kontroli - będzie dowodem, iż drzewko nie zostało wycięte nielegalnie. Służba Leśna ma prawo zatrzymać każdą osobę transportującą choinkę w celu zbadania jej pochodzenia. W przypadku braku pokwitowania strażnik może wlepić mandat w wysokości nawet 500 zł. KRZYSZTOF KACZOROWSKI