Według firmy IntelPark winni parkingowego bankructwa są niepłacący kierowcy. Za postój w płatnej strefie tylko 16 kierowców na 100 uiszcza stosowne opłaty. System egzekucji praktycznie nie istnieje, gdyż do płacenia można zmusić wyłącznie właścicieli aut z Katowic. W innych przypadkach nie można ustalić danych kierowcy, ponieważ na przeszkodzie stoi ustawa o ochronie danych osobowych. Z każdej zapłaconej złotówki gmina otrzymuje 40 gr - teoretycznie - bo zaległości pojawiły się już rok temu. Mimo plajty firmy parkingowej gmina woli z nią rozmawiać niż wnieść sprawę do sądu. Według rzecznika prezydenta miasta władzom Katowic najbardziej zależy na odzyskaniu pieniędzy. Ich celem nie jest także zwiększanie opłat za parkowanie, a jedynie mobilizacja tych, którzy nie płacą. W najbliższym czasie Trybunał Konstytucyjny ma orzec, czy pobieranie opłat przez gminy jest zgodne z prawem. Jeśli zakwestionuje legalność systemu, może ruszyć lawina spraw o zwrot zapłaconych za parkowanie pieniędzy.