- Idziemy na śmierć godnie - to były słowa, które wypisały szpilką na kartce, jaka wypadła w czasie drogi na egzekucję - przypominał w homilii bohaterską śmierć częstochowianek podprzeor Jasnej Góry, paulin o. Sebastian Matecki. Kaznodzieja wspomniał również o różańcu z chleba, który ocalałe więźniarki złożyły na Jasnej Górze jako wotum swojej wdzięczności. Można go oglądać w jasnogórskim Muzeum 600-lecia. - Duży różaniec ulepiony z chleba; z chleba, którego brakowało, którego nie było w obozie. Więźniarki cierpiały głód, a jednak potrafiły sobie odjąć od ust chleb, aby ulepić różaniec, na którym modliły się, aby z wiarą i godnie do końca trwać - mówił o. Matecki. Msza w intencji zamordowanych częstochowianek odprawiana jest na Jasnej Górze co roku. W modlitwie uczestniczą żyjące jeszcze współwięźniarki, koleżanki zamordowanych i ich rodziny. Siostra jednej z rozstrzelanych - Haliny Krzemińskiej, Irena Olczyk, podkreśla, że coroczna modlitwa to dowód wciąż żyjącej pamięci o tamtej tragedii. - Pamięć jest nieśmiertelna, to ona każe nam pamiętać. My pamiętamy; niech ta pamięć idzie w swojej sztafecie czasu w pokolenia. O to będziemy się modlić - mówiła w niedzielę Irena Olczyk. Przypomniała, że egzekucja, w której zginęła jej siostra, należała do pierwszych oficjalnych egzekucji II wojny światowej. Halina Krzemińska należała do Armii Krajowej w Częstochowie. Jej oddział został wydany gestapo przez polskiego konfidenta. Działaczki zostały aresztowane w lutym 1941 roku i wywiezione do Ravensbrueck. Skazano je na śmierć. Niemiecki obóz koncentracyjny Ravensbrueck znajdował się w wiosce o tej samej nazwie w Brandenburgii. Powstał w listopadzie 1938 r., funkcjonował do 1945 r. Więziono tam 40 tys. polskich kobiet, dziewcząt i dzieci. Około 200 rozstrzelano. Kilka tysięcy zmarło z wycieńczenia lub zostało zgładzonych. Wyzwolenia doczekało 3 tys. więźniarek.