W happeningu pod hasłem "Prima aprilis z władzami centralnymi trwa cały rok", budując z dykty i deszczułek paczkę o wymiarach ok. 1,7 na 2 na 2,5 metra, nawiązali do niedawnego zagubienia przez urzędników resortu kultury paczki z dokumentami dotyczącymi dofinansowania projektów podejmowanych przez śląskie instytucje kulturalne. - Jak wielka musi być paczka, by nie zgubiono jej w ministerstwie? Jak długo trzeba szukać trufli, by spowodować szkody górnicze? Odpowiedzi na te pytania szukać należy w gabinetach warszawskich resortów, gdzie rzesze urzędników głowią się nad tym jak rozbawić społeczeństwo - przekonywał zapraszając na happening lider RAŚ Jerzy Gorzelik. Jak informowali w poniedziałek pracownicy marszałka woj. śląskiego, powtórnie przesłane do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wnioski o dofinansowanie regionalnych przedsięwzięć kulturalnych, zostały w końcu rozpatrzone. Z wnioskowanych ponad 2 mln zł, w ramach Programu Operacyjnego Mecenat 2009, przyznano ok. 500 tys. zł. Zdaniem Gorzelika jednak, samo zagubienie pokaźnej przesyłki z urzędu marszałkowskiego, zawierającej wnioski o dotacje na dwa miliony złotych zasługuje na miano rządowego happeningu. Innym happeningiem lider RAŚ określił tłumaczenie Ministerstwa Infrastruktury dotyczące opóźnienia budowy autostrady A1 między Częstochową a Pyrzowicami. Pierwotnie cała autostrada A1 miała być gotowa do piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 r. Jak informowało jednak ministerstwo w styczniowym komunikacie po podpisaniu umowy koncesyjnej, nowy harmonogram prac przewiduje wybudowanie do 31 maja 2012 r. tylko dwóch odcinków autostrady. Chodzi o odcinki ze Strykowa do Tuszyny (41 km po nowym śladzie) oraz z Tuszyna do Częstochowy (82 km przebudowanych obecnych tras A1 i DK-1). Budowana od podstaw autostrada z Częstochowy do Pyrzowic (57 km) ma powstać w 5 lat od dnia podpisania umowy, czyli do 22 stycznia 2014 r. Resort infrastruktury tłumaczył wydłużenie terminu budowy odcinka A1 między Częstochową a Pyrzowicami m.in. koniecznością zastosowania specjalnych rozwiązań technicznych eliminujących szkody górnicze - być może potrzebnych po zakończonej w tym rejonie w latach 80. eksploatacji pokładów iłów i wapieni. - Sytuację komplikują ponoć szkody górnicze, choć kopalni nikt tam dotąd nie widział - wskazał lider RAŚ. - Rzeczpospolita Polska to trudny teren dla satyryków. Przy tryskających humorem i inwencją urzędnikach niełatwo utrzymać się na rynku. Troska biurokratów o nasze samopoczucie jest ujmująca - dodał. - Jedyne co budzi wątpliwości, to cena abonamentu na występy kabaretu z udziałem władz centralnych, który, chcąc nie chcąc, wykupujemy co roku. Wprawdzie śmiech to zdrowie, a zdrowie jest bezcenne, jednak najzdrowiej jest śmiać się z siebie. Dlatego z całą powagą i uporem powtarzamy - autonomia dla Śląska! - skonkludował Gorzelik.