Wicedyrektor ds. lecznictwa miała zabronić przeprowadzenia operacji zwolnionemu właśnie ordynatorowi oddziału ginekologicznego. Lekarz operację mimo to wykonał, stan pacjentki jest obecnie dobry. Wicedyrektor zaprzecza. Dyrektor szpitala Piotr Nowak twierdzi, że polecił zwolnionemu wykonanie operacji. Zajście wpisuje się w wielomiesięczny konflikt lekarzy z dyrekcją, który spowodował właśnie częściowy paraliż placówki. Po środowym zwolnieniu ordynatorów ginekologii i chirurgii, którym dyrektor zarzuca niekompetencję część lekarzy nie przyszła w czwartek do pracy. Oddziały ginekologiczno-położniczy i chirurgii nie przyjmują nowych pacjentów, dyrektor powiadomił o tym pogotowie i sąsiednie szpitale, brakuje też obsady lekarskiej na oddziale noworodkowym. Według relacji lekarzy, dyrektor ds. lecznictwa dwukrotnie zabroniła dokonania zabiegu ratującego życie znajdującej się we wstrząsie krwotocznym pacjentki po cesarskim cięciu dr Markowi Pabianowi, zwolnionemu z pracy dwie godziny wcześniej ordynatorowi oddziału ginekologicznego. Dr Pabian zwrócił się do dyrektor o przywrócenie do pracy na dwie godziny, by przeprowadzić operację. Ta odmówiła. Choć wcześniej zastępca ordynatora dostał polecenie zapewnienia opieki na oddziale, nikt inny nie mógł operować pacjentki. Zwolniony ordynator wykonał zabieg, ratując życie chorej. Wicedyrektor Krystyna Szyrocka-Szwed nie zgadza się z zarzutami lekarzy. Zaprzecza, jakoby miała zabronić wykonania operacji i sama oskarża lekarzy o wykorzystanie sprawy pacjentki do rozgrywki z dyrekcją. - W sytuacji zagrożenia życia nikogo o zgodę pytać nie trzeba. Rzeczywiście rozmawialiśmy i ordynator usiłował wymóc przywrócenie do pracy, a ja odmówiłam. Wyciągnął z tego dziwne wnioski - powiedziała Krystyna Szyrocka-Szwed . - Osobiście poleciłem telefonicznie, by ten lekarz przeprowadził operację. Choć otrzymał wypowiedzenie, do godz. 15 miał być w pracy, a sprawa wynikła po 14 - powiedział dyrektor Nowak. Przyznaje, że opieka na oddziale tuż po zwolnieniu ordynatora nie była właściwie zorganizowana. Od czwartku oddział ma nowego ordynatora. 20 lekarzy złożyło wypowiedzenia z pracy, upływające z końcem października, taki zamiar mieli też dwaj zwolnieni ordynatorzy. Po czwartkowych zajściach część lekarzy, oburzona postawą będącej lekarzem dyrektor, nie przyszła w czwartek do pracy. Najtrudniejsza jest sytuacja na ginekologiczno-położniczym, gdzie pracował w czwartek tylko nowy ordynator i lekarz po dyżurze. - Poleciłem mu zostać, choć to wbrew przepisom i liczę się z konsekwencjami - powiedział Nowak. Rozważa podjęcie kroków prawnych w stosunku do lekarzy, którzy nie przyszli do pracy, ale liczy jeszcze na to, że zmienią zdanie i wrócą. - Nie wyobrażamy sobie współpracy z lekarzem, który zachował się tak, jak pani wicedyrektor - powiedział przewodniczący szpitalnej organizacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Marcin Świerk. Według dyrektora Nowaka, grupa skonfliktowanych z nim lekarzy blokuje plan naprawczy zadłużonego na 40 mln zł szpitala. Lekarze krytykują plan, który sprowadza się - ich zdaniem - do zwolnienia 20 proc. załogi, choć w szpitalu i tak brakuje obsady. Domagają się odwołania dyrekcji placówki, zarzucając dyrektorowi niekompetencję. Liczą też na dofinansowanie szpitalnych inwestycji przez miasto.