Kiedy ruszał program "Owca plus" owczarstwo w Beskidach dopiero się rozwijało i próbowało nawiązać do tradycji oraz lat świetności. W gminie Jeleśnia istniał jeden sałasz, w tym roku były już trzy, w gminie Węgierska Górka przybył jeden sałasz, podobnie stało się w Soblówce w gminie Ujsoły. Do tego trzeba doliczyć oczywiście Śląsk Cieszyński z sałaszami na Ochodzitej oraz Stecówce. Wypas, choć nie kulturowy, miał miejsce także w Goleszowie. - Trochę nam się rozmnożyły sałasze - nie kryje radości Józef Michałek, sekretarz oddziału Górali Śląskich Związku Podhalan. - Bacowie i gazdowie liczą, że program "Owca plus" będzie kontynuowany. Jeszcze większe nadzieje wiążemy z dopłatami unijnymi do owczarstwa. Liczymy bardzo na Ministerstwo Rolnictwa. Dopłaty mieliby otrzymywać hodowcy z województw: dolnośląskiego, małopolskiego, opolskiego, podkarpackiego, śląskiego, przez cztery lata. Do każdej matki baca otrzymywałby 30 euro dopłaty. To duże pieniądze. Każdego roku na sałaszu są trzy ważne momenty: mieszanie owiec, które stanowi rozpoczęcie wypasu, św. Jan oraz rosod, odprawiany w okolicy św. Michała. W ub. weekend rosody odbyły się na Żywiecczyźnie oraz na Stecówce. Jako ostatni imprezę zorganizował baca Piotr Kohut z Koniakowa. Spotkał się z gazdami, których owce wypasał przez kilka miesięcy, wspólnie oszacowali zyski, podliczyli straty. Łącznie stado, które wypasał Kohut z juhasami liczyło 500 sztuk, najwięcej w najnowszej historii owczarstwa w gminie Istebna. - To optymalna liczba, na więcej nie moglibyśmy sobie pozwolić. Owce pasą się nie w ścisku, ale muszą się rozsiać. Potrzebują więc dużych przestrzeni. Cieszymy się, że udało nam się zatrzymać spadek pogłowia - powiedział nam Piotr Kohut. Św. Michał to data ważna z jeszcze jednego względu. Oznacza zakończenie udoju, kończy się produkcja serów, nie tylko w Polsce, ale w całych Karpatach. Teraz owce będą pasły się niżej, często przy domach. - Tak będzie do pierwszych śniegów. A przecież pierwszych przymrozków i opadów możemy spodziewać się w każdej chwili - nie ma wątpliwości Piotr Kohut. STELA