Urzędnicy chcą w ten sposób ratować zarastające wysokimi trawami Beskidy. Program "śląska owca" przewiduje m.in. owcze-becikowe dla hodowcy, w którego stadzie pojawią się młode oraz dofinansowanie do produkcji owczych serków. W ramach programu zbudowane zostaną też bacówki, szałasy, punkty widokowe. Trawy zarastające hale i górskie polany są zagrożeniem dla środowiska i wielu gatunków zwierząt. "Ich przyrost może powstrzymać jedynie regularny wypas. Owca jako "naturalna kosiarka" i typowe zwierzę pastwiskowe zgryzające niską roślinność i jednocześnie zadeptujące roślinność starą, stwarza warunki do rozwoju młodego porostu" - wyjaśnia Bronisław Nowak ze Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego. Nowak tłumaczy, że regularnie wypasane pastwiska będą też "jadłodajnią" dla drapieżnych ptaków, m.in. dla myszołowów, pustułek, orlików, orłów. Jeśli plan Urzędu Marszałkowskiego powiedzie się, Śląsk znów będzie "owczą potęgą" - podkreśla dziennik. - Załamanie się rynku nastąpiło w 1989 roku. Jeszcze wtedy mieliśmy aż 5 mln owiec. Teraz jest ich zaledwie 260 tys., a w województwie śląskich mamy zarejestrowanych 20 tys. sztuk - ubolewa Nowak. "Dziennik Zachodni" przypomina, że na pomysł odrodzenia pastwisk, jako pierwsi, wpadli samorządowcy z Małopolski. Tam bliźniaczy program Owca plus realizowany jest od dwóch lat. W Małopolsce do tej pory przeznaczono na ten cel 600 tys. zł. Do 2009 roku program ten ma w sumie kosztować 2 mln zł. W Małopolsce program napotkał na poważną przeszkodę, owce niestety nie chcą się rozmnażać.