Oznacza to w praktyce, że w środę nie zapadł wyrok, a proces będzie toczył się nadal. 25-latek napisał program do pozycjonowania stron w internecie - po wpisaniu w wyszukiwarce jednego z obraźliwych słów na pierwszym miejscu pojawiała się oficjalna strona Lecha Kaczyńskiego. Tak było przez kilka miesięcy, do marca ubiegłego roku. Mężczyzna oskarżony jest też o posiadanie nielegalnego oprogramowania komputerowego. 28 października podczas pierwszej rozprawy oskarżony przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Mężczyzna chciał dla siebie kary 1 roku i 2 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz 700 zł grzywny. W środę Witoszek nie wypowiadał się przed sądem i nie rozmawiał z mediami. W jego imieniu występował obrońca. Zdaniem mecenasa Kamienieckiego przestępstwo obrazy prezydenta RP może wystąpić jedynie w przypadku, gdy oskarżony działałby z bezpośrednim, świadomym zamiarem. - Oskarżony nigdy nie twierdził, że chciał obrazić prezydenta. Sam przyznawał, że był to głupi żart, a zarazem eksperyment, czy program przez niego napisany zadziała. Także to, że oskarżony mówił publicznie, iż nie przepada za obecnym prezydentem, nie oznacza, że chciałby go obrażać - wyjaśniał obrońca. Kamieniecki dodał, że oskarżony wypozycjonował także inne strony internetowe, które dotyczyły m.in. ojca Tadeusza Rydzyka i ówczesnego premiera. Sędzia Miłosz Borowski wyznaczył kolejną rozprawę na 5 stycznia 2009 roku.