Jak poinformowała rzeczniczka śląskiej straży pożarnej Aneta Gołębiowska, pożar w pobliżu popularnego wśród mieszkańców Zagłębia zalewu Pogoria I, w rejonie ulicy Żeglarskiej, nie zagroził zabudowaniom, nikt też nie został poszkodowany. Według rzeczniczki ogień prawdopodobnie przeniósł się z wypalanych nad Pogorią trzcinowisk na sąsiednie nieużytki i las. Strażakom - łącznie ośmiu zastępom wspomaganym przez helikoptery i samoloty pożarnicze - ok. godz. 20 udało się powstrzymać jego rozprzestrzenianie się. - Prawdopodobnie ktoś znów podpalił zarośla lub trzcinowisko. To już w Polsce prawdziwa plaga. Brak słów - najpierw ktoś sobie zapali trzciny, potem zajmie się pole, a zaraz potem pali się cały las - mówiła Gołębiowska. Do akcji - prócz czterech jednostek straży pożarnej zawodowej i czterech ochotniczej - skierowano po dwa samoloty pożarnicze dromader i helikoptery Mi-2. Helikoptery czerpały wodę z pobliskich zalewów, dromadery latały na dalej położone lądowiska. Gołębiowska zaznaczyła, że po opanowaniu pożaru trochę czasu zajmie jeszcze jego dogaszanie. Strażacy będą też później dozorować pogorzelisko wypatrując ewentualnych nowych zarzewi ognia, które mogą się pojawić na wyschniętym terenie.