- Pożar był gigantyczny i piekielnie trudny do opanowania - opowiadali strażacy.Było pół godziny po północy, gdy straż otrzymała informację, że w dawnej bazie Dromexu przy ul. Frysztackiej w Cieszynie płonie 12 samochodów. Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko, bo samochody stały jeden obok drugiego. Do pożaru przyjechało 11 jednostek straży pożarnej i 34 strażaków. Niestety, samochodów nie udało się uratować. Spłonęły doszczętnie. - Gdy strażacy dotarli na miejsce, w ogniu stały już wszystkie tiry. Akcja gaśnicza była trudna z uwagi na wysoką temperaturę i duże zadymienie. Istniało też zagrożenie wybuchu zbiorników z paliwem. Przez to na początku pożar był gaszony z odległości. Po 30 minutach ogień został stłumiony, a o godz. 3.00 ugaszony -- mówi starszy kapitan Jan Kieloch, komendant powiatowy państwowej straży pożarnej w Cieszynie. - Jeszcze tak wielkikiego pożaru tirów nie widziałem - kiwał głową. Doszczętnie spłonęło 11 tirów marki Renault oraz samochód dostawczy. Wszystkie wozy należą do prywatnej firmy transportowej. Były nowe, w leasingu. Straty oszacowano na 3 mln zł. - Dobrze że na naczepach nie było towaru - mówił jeden z pracowników firmy. Na razie nie wiadomo czy samochody zapaliły się podczas burzy od uderzenia piorunem, czy może doszło do zwarcia albo podpalenia. -- Na parkingu jest zamontowany monitoring, więc może po obejrzeniu nagrań dowiemy się, co spowodowało ten ogromny pożar -- mówi Ireneusz Brachaczek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie. Na miejscu będzie dziś pracował biegły ds. pożarnictwa. Autor: DOKA, TWO