Odwołani uważają to za skandal. Twierdzą, że padli ofiarą rozgrywek politycznych, w których Fundusz jest traktowany przez władze województwa "jak prywatny folwark". - Trudno mi komentować opinie odwołanych członków zarządu, urażonych tym, że stracili stanowiska - powiedział rzecznik Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach Krzysztof Krzemiński. Zaznaczył, że zarząd województwa zaakceptował tylko uchwałę rady nadzorczej Funduszu. Nowym prezesem WFOŚ w Katowicach został Jerzy Kopyczok, a członkami zarządu - Robert Magdziarz i Adam Liwochowski. Dwaj członkowie dawnego zarządu zwołali we wtorek konferencję prasową. Spodziewali się odwołania, ale nie wiedzieli, że nastąpi to jeszcze tego samego dnia. Według relacji poprzedniego prezesa WFOŚ Wiesława Siwczaka i jego zastępcy Zbigniewa Wieczorka, decyzję o odwołaniu trzech członków zarządu argumentowano tym, że władze województwa utraciły możliwości współpracy z nimi. Nie przedstawiono im jednak żadnego uzasadnienia ani też wcześniej niczego nie zarzucano - mówili. Zdaniem Siwczaka i Wieczorka, decyzja rady nadzorczej WFOŚ była spowodowana rozgrywkami politycznymi w Sejmiku Woj. Śląskiego. WFOŚ - mówił Siwczak - ma być zapłatą za "utrzymanie zarządu województwa". - W układzie Sejmiku PiS może zadecydować o dalszym istnieniu zarządu województwa. PO chciała odwołać swoich członków z zarządu, zarządowi udało się utrzymać tylko dzięki PiS, ono zażądało ceny i to dostało - uważa Siwczak. Według niego, następcami odwołanych członków zarządu WFOŚ są osoby rekomendowane przez PiS i PSL i w ten sposób zarząd województwa zapewnił sobie poparcie tych dwóch partii. Siwczak przyznał, że zarówno on jak i Wieczorek są także kojarzeni z konkretnymi ugrupowaniami (Siwczak ze Stowarzyszeniem Ordynacka, natomiast Wieczorek z SLD), ale - jego zdaniem - nie miało to wpływu na prace Funduszu. - Otóż my w tej instytucji nigdy nie kolaborowaliśmy z żadnym ugrupowaniem politycznym - podkreślił. Jak mówił, "żadne ugrupowanie, żadna gmina ani podmiot starający się o pomoc" nie skarżyło się na nierówne traktowanie. - Gdyby byli świetnymi fachowcami, myślę, że rada nadzorcza nie zdecydowałaby o ich odwołaniu - skomentował Krzemiński. Siwczak zapewniał, że nie jest "przyssany do krzesełka", chce tylko zwrócić uwagę na problem. - Fundusz nie jest jednostką, którą zarządza zarząd województwa, tymczasem zarząd potraktował Fundusz jako środek płatniczy - mówił. Poprzez takie działania - zaznaczył - zarząd województwa daje argumenty do likwidacji wojewódzkich funduszy ochrony środowiska. Wieczorek podkreślał, że dokonywanie zmian jest niekorzystne z punktu widzenia dobra województwa, zwłaszcza dzisiaj, gdy Fundusz przygotowuje się do realizacji ważnych projektów i dofinansowania inwestycji proekologicznych. Wieczorek powiedział też, że wniosek o odwołanie dotyczył czterech członków zarządu, ale jeden z kandydatów, który miał zająć miejsce, okazał się "kompromitująco niekompetentny".