W tym roku obchodzone jest 100-lecie zorganizowanego ratownictwa górniczego. Uczestnicy uroczystości wyrażali nadzieję, że na tablicy nie będzie trzeba dopisywać nowych nazwisk. - Braciom Górnikom służyli swą wiedzą i doświadczeniem. Śmierć dla tych ideałów stała się ich przeznaczeniem. Cześć ich pamięci - napisano na tablicy, którą odsłonił prezes Wyższego Urzędu Górniczego Piotr Buchwald oraz szefowie spółek węglowych. W czasie uroczystości, w których wzięło udział kilkaset osób - przede wszystkim ratowników górniczych z różnych zakładów - były szef CSRG Bogdan Ćwięk odczytał Apel Poległych. Chociaż na tablicy znalazły się nazwiska tylko tych ratowników, którzy zginęli w akcjach od 1945 r. - wcześniej nie prowadzono podobnych ewidencji - wspomniano na niej także o bezimiennych bohaterach. Prezes Buchwald podkreślał, że ratownictwo górnicze to nie tylko zawód, ale przede wszystkim powołanie; "szlachetna, ale także niezwykle ryzykowna służba". "To także zobowiązanie wobec zaufania społecznego, jakim powszechnie cieszy się ta służba. Publiczne zawierzenie umiejętnościom i kompetencjom ratowniczym stanowi zobowiązanie do nieustannego doskonalenia i podnoszenia ratowniczych kwalifikacji - podkreślił Buchwald. Jak mówił prezes CSRG Stanisław Parol, odsłonięcie tablicy jest zwieńczeniem rocznicowych obchodów. Przypomniał, że w tysiącach akcji ratownicy ocalili wiele istnień ludzkich i olbrzymi majątek kopalń. "Przy tak rozległych działaniach nie obyło się bez strat. Ratowano ludzi, ale niejednokrotnie ratujący musieli poddać się siłom, jakim nie byli w stanie sprostać" - powiedział prezes CSRG. Ratownicy górniczy są uważani za elitę branży. Ich wiedza i profesjonalizm muszą się łączyć z bardzo dobrą sprawnością fizyczną i wyjątkową odpornością psychiczną. Polscy ratownicy należą do najbardziej cenionych na świecie. Przełomem w organizacji ratownictwa górniczego była katastrofa we francuskiej kopalni Courrieres w 1906 r., w której zginęło - według różnych danych - od 1099 do 1230 górników. Po tej tragedii prawnie zobligowano zakłady do zorganizowania nowoczesnego ratownictwa. Odtąd skończył się czas improwizowanych akcji ratowniczych, o bezpieczeństwo w kopalniach zaczęli dbać przeszkoleni i wyposażeni w specjalistyczny sprzęt ratownicy. Pierwsza nowoczesna stacja ratownictwa górniczego na kontynencie europejskim powstała właśnie w Bytomiu. Jej budowę rozpoczęto w 1907 r., od czasu powstania placówki to tutaj koordynowano akcje w całym regionie. Kiedy po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i plebiscycie Bytom pozostał w granicach Niemiec, w 1925 r. w Pniowcu koło Tarnowskich Gór powstała Centrala Ratownictwa Górniczego dla polskich kopalń. Rok później przeniesiono ją do Kopalni Doświadczalnej "Barbara" w Mikołowie. Działała tam do II wojny światowej. Dziś polscy ratownicy górniczy uczestniczą w akcjach na wszystkich kontynentach i używają w nich polskiego sprzętu. Ich wiedza i doświadczenie wykorzystywane jest nie tylko w kopalniach. Uczestniczyli np. w akcji ratowniczej po zawaleniu się hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Do najgłośniejszych dokonań ratowników w ostatnim czasie zalicza się ocalenie - po 111 godzinach akcji - Zbigniewa Nowaka, uwięzionego po tąpnięciu w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej. Szczęśliwie zakończona akcja miała miejsce w lutym ubiegłego roku. Niestety, kilka miesięcy później w tej samej kopalni doszło do najtragiczniejszej od blisko 30 lat katastrofy w polskim górnictwie - w wybuchu metanu i pyłu węglowego zginęło 23 górników. Podejmowane przez ratowników ryzyko czasem kończy się tragicznie dla nich samych. Do najtragiczniejszego w ostatnim półwieczu wypadku z ich udziałem doszło 25 lat temu w bytomskiej kopalni "Dymitrow". 29 listopada 1982 roku w czasie gaszenia dużego pożaru doszło do silnego wybuchu gazów, który objął swoim zasięgiem także bazę ratowniczą. Zginęło 18 ratowników górniczych, a 14 kolejnych zostało rannych. Do ostatniego wypadku, w którym zginęli ratownicy górniczy, doszło w lutym 1998 r. w kopalni "Niwka-Modrzejów". Podczas niezgodnej z przepisami penetracji ślepego wyrobiska zginęło czterech ratowników i dwaj kolejni, którzy pospieszyli im z pomocą.