W 11 przypadkach czaszka złożona jest między kośćmi nóg. W trzech kolejnych również odjęta jest głowa. W jednym położona jest na dłoni, w dwóch spoczywa na ramieniu - wyjaśnia archeolog Jacek Pierzak z biura Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. - Znaleziono także szkielet kobiety, której nadpalano kości. Tak traktowano zmarłych w trakcie zabiegów antywampirycznych, ale równie dobrze ta kobieta mogła być poddana torturom. Ślady na kościach wyglądają jednak na palenie. Ta kość wtedy nie jest biała. Robi się aż taka niebieska, sinoniebieska - tłumaczy Pierzak. Według niego nadal nie można całkowicie wykluczyć wersji , że znalezisko w Gliwicach to cmentarz skazańców. - Pewne cechy wskazują jednak, ze mamy do czynienia z pochówkami antywampirycznymi. Literatura, która zajmuje się zabiegami antywampirycznymi wymienia ich wiele, ale najbardziej skutecznym - jak wynika z opisów etnograficznych - było ścięcie głowy i włożenie między kolana albo między stopy - tłumaczy. Każdy dzień na stanowisku archeologicznym w Gliwicach przynosi nowe odkrycia. Jacek Pierzak twierdzi, że możemy spodziewać się jeszcze kolejnych pochówków osób podejrzanych o wampiryzm. - Sprawa jest rozwojowa, bo trzeba pamiętać, że my zaledwie cząstkę tego cmentarza przebadaliśmy. I tak już wiemy, ze to stanowisko jest unikatowe. Drugiego podobnego na taką skalę w Polsce nie mamy - dodaje. Z dotychczasowych ocen antropologów wynika, że większość osób pochowanych w Gliwicach z zastosowaniem zabiegów antywampirycznych to kobiety. Być może antropologom uda się ustalić, czym ci ludzie różnili się od innych, dlaczego budzili grozę i strach. - Pamiętajmy, że nie mamy do czynienia z wampirami w naszym dzisiejszym rozumieniu, tylko byli to prawdopodobnie biedni, nieszczęśni ludzie, którzy mieli pecha, że tak ich postrzegano - wyjaśnia dr Pierzak.