Jak zaznaczył podczas czwartkowej konferencji prasowej szef gliwickiego instytutu prof. Bogusław Maciejewski, punktem odniesienia dla obchodzonej właśnie rocznicy jest powołanie w 1951 r. Centrum Onkologii - w ramach gliwickiego oddziału Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie. W rzeczywistości jednak ośrodek liczy już blisko 65 lat - w 1947 r. na bazie przedwojennego szpitala położniczego w Gliwicach powstał instytut przeciwrakowy - później włączony w krajową strukturę Instytutu. Maciejewski podkreślił, że przez pierwsze 20-30 lat działania gliwickiej placówki, jej główną siłą - wobec mizerii sprzętowej - byli ludzie, m.in. kierujący nią wybitni lekarze, a przy tym humaniści, jak doc. Jeremi Święcki, prof. Andrzej Hliniak, czy szczególnie zasłużony dla rozwoju badań prof. Mieczysław Chorąży. Początki instytutu były - ocenił Maciejewski - dość siermiężne. Jak opowiadała pracująca w Instytucie od prawie 55 lat pielęgniarka Chryzanta Grzegotowska, ówczesne procedury postępowania z izotopami sprowadzały się np. do szybkiego ręcznego przenoszenia radioaktywnych tubek czy igieł radowych z ołowianej kasy pancernej, a potem szybkiej aplikacji przez lekarza np. do objętych nowotworem narządów rodnych. Pracujący w instytucie od 1963 r. dr Stefan Szelc wraz z Maciejewskim wspominał natomiast historię pacjenta, który w latach 70. ub. wieku zgłosił się z obszernym nowotworem skóry nad obojczykiem. Obaj zdecydowali się leczyć go małymi dawkami promieniowania, które zsumowane znacznie przekraczały jednak dopuszczalne wartości. Efektem było zwłóknienie tkanek i przykurczenie szyi pacjenta, ale przede wszystkim - wyleczenie raka. - Zawód onkologa jest na bardzo wąskiej, chybocącej linii. Trzeba mieć umiejętność i odwagę czasami przekroczenia tej linii - ocenił Maciejewski. W 1948 r. gliwicki ośrodek leczył radioterapią 51 pacjentów, konsultując ok. 500 osób. W 2010 r. leczeniem objęto tam 43 tys. chorych (w tym radioterapią 7 tys.) i udzielono 175 tys. konsultacji. Okres ubóstwa sprzętowego Instytutu trwał do lat 80. ub. wieku, potem - wraz z finalizacją trwającej od lat 70. dwudziestoletniej rozbudowy obiektów placówki, udało się je wyposażyć w nowoczesne technologie. Od początku tego roku w Gliwicach wykorzystywany jest tzw. nóż cybernetyczny. Zdaniem szefa Instytutu, Gliwice od dawna są ośrodkiem rangi europejskiej. Świadczą o tym opinie, nagrody i certyfikaty międzynarodowych instytucji, a także uznanie światowych sław dziedziny, które przyjeżdżają na organizowane tam spotkania naukowe i chętnie, często na preferencyjnych warunkach, przyjmują gliwickich stażystów. Problemem dla rozwoju placówki jest zmniejszana co roku dotacja statutowa na działalność naukową. Ok. 40 pracowników badawczych stopniowo przenoszonych jest do klinik, gdzie prowadzą badania wzbogacające m.in. diagnostykę. Utworzone w ub. roku w Instytucie na bazie wcześniejszych zakładów badawczych Centrum Badań Translacyjnych i Biologii Molekularnej Nowotworów ma jednak pomysły na unikalne przedsięwzięcia. - Mamy duży potencjał w zakresie tego, czego już w zasadzie nie ma ani w Europie, ani w Stanach Zjednoczonych. Ze względu na ogromną liczbę chorych w jednym ośrodku jesteśmy w stanie prowadzić bardzo nowoczesne, zupełnie oryginalne i nowe na rynku badania pilotowe z aplikacją kliniczną - dla celów klinicznych, które mają odpowiedzieć na pytanie, czy możemy wdrożyć nowe metody leczenia czy nowe metody podejścia terapeutycznego - zaznaczył Maciejewski. Gliwiccy naukowcy chcą skupić się na kilku nie podejmowanych dotąd problemach. To np. kwestia podważenia dogmatu obowiązującej od lat 30. ub. wieku klasyfikacji klinicznej nowotworów, sprawdzenia powiązań określonych profili molekularnych z uwarunkowaniem ryzyka przy leczeniu nowotworów piersi, a także sprawdzenia zaobserwowanej zwiększonej wrażliwości komórek nowotworowych na bardzo niskie - niestosowane dotąd w leczeniu dawki promieniowania. Obchody 60-lecia, zatrudniającego dziś ok. 1350 osób Instytutu, rozpoczną się 16 maja w gliwickim kinie Bajka. Tego dnia odbędą się też dwa sympozja: sekcji chirurgii rekonstrukcyjnej Towarzystwa Chirurgów Polskich oraz Polskiego Towarzystwa Radioterapii Onkologicznej. Dwa kolejne dni wypełni V Zjazd Polskiego Towarzystwa Radioterapii Onkologicznej. Spotkania te uświetni kilkanaście światowych sław onkologii - od Australii po Stany Zjednoczone. Na listopad planowana jest konferencja neuroonkologiczna.