Wystawa nosi tytuł "Nasz kołocz co niedziela rozaniela". Obrazuje tradycyjny wypiek kołocza w piekarniach na terenie gminy Gierałtowice, przy okazji pokazując też uśmiechnięte podczas jedzenia kołocza dzieci. Autorką zdjęć jest młoda fotografka Agnieszka Lauterbach, w ich przygotowaniu pomógł miejscowy zakład fotograficzny. Śląski kołocz to tradycyjny wypiek z ciasta drożdżowego, występujący w czterech odmianach: z posypką (bez nadzienia), z nadzieniem serowym, makowym i jabłkowym. Powinien mieć kształt prostokąta o wymiarach około 40 na 60 cm i ważyć od 5 do 6 kg. Jego tradycja wiąże się z wypiekaniem obrzędowego ciasta weselnego, które przyrządzano już w X stuleciu. Kołocz uważano za wyrób magiczny, dlatego też przy jego przygotowywaniu musiały być spełnione odpowiednie warunki - wypiekiem zajmowały się wyspecjalizowane gospodynie, które nie mogły m.in. dopuścić do powstawania przeciągów w pomieszczeniu. W czasie pieczenia nie dopuszczano do kuchni mężczyzn. Początkowo jako kosztowne ciasto weselne kołocz miał gwarantować nowej rodzinie dostatek. Z czasem stał się wypiekiem dostępnym na co dzień, jednak jego rola jako ciasta obrzędowego wciąż jest bardzo ważna. W dalszym ciągu na Śląsku popularny jest zwyczaj "chodzenia z kołoczem". Młodzi zanoszą wypiek na kilka dni przed weselem krewnym, znajomym i sąsiadom. Dziś kołocz jest ważną częścią niedzielnego śląskiego obiadu, serwowany jest również przy wielu okazjach, także podczas festynów i imprez regionalnych. W różnych częściach Górnego Śląska i Opolszczyzny organizowane są święta kołocza. Renoma produktu wykracza poza granice regionu i kraju. W ostatnich latach śląski kołocz zdobywał uznanie m.in. w ogólnopolskim konkursie Nasze Kulinarne Dziedzictwo. Chociaż kołocza można kupić w cukierniach, piekarniach i sklepach spożywczych, według autora popularnych książek o Śląsku, w tym "Kuchni śląskiej", Marka Szołtyska, nie wypada tego czynić prawdziwej gospodyni. "Takie kupne kołocze są dycki jakeś przecykrowane abo naparfinowane łolejkami aromatycznymi - godała dyćki moja babka - i bestoż tego do gymby niy ma co brać" - napisał Szołtysek. W listopadzie opublikowano wniosek o wpisanie śląskiego kołocza do unijnego rejestru Chronionych Oznaczeń Geograficznych. Jeśli w ciągu sześciu miesięcy wniosek nie zostanie oprotestowany, z początkiem maja przyszłego roku tradycyjny wypiek będzie mógł uzyskać status produktu chronionego prawem unijnym i być wówczas opatrywany charakterystycznym logo. Zgodnie z utrwaloną przez lata tradycją, kołocz śląski występuje tylko w czterech odmianach: bez nadzienia, z nadzieniem serowym, makowym lub jabłkowym. Kolejną cechą odróżniającą śląski kołocz od innych, podobnych wyrobów jest jego prostokątny kształt - kołacze występujące w innych rejonach Polski są okrągłe. Sama nazwa kołocz/kołacz odnosi się w języku polskim do ciasta obrzędowego i pochodzi od wyrazu "koło" określającego jego kształt. Jak poinformowała Agnieszka Nowak z gierałtowickiego samorządu, wystawę fotografii poświęconych miejscowym kołoczom, której towarzyszy wystawa amatorskiej sztuki lokalnych artystów, będzie można oglądać w chudowskiej remizie tylko do poniedziałku. Od środy kołoczowa wystawa będzie jednak do końca miesiąca pokazywana jeszcze w galerii handlowej w centrum Gliwic.