W piątek w Dąbrowie Zielonej, miejscowości położonej niespełna pięć kilometrów od wsi Borowce, znaleziono ciało mężczyzny z raną postrzałową głowy. Na zwłoki w pobliżu szkoły natknęli się pracownicy porządkowi, którzy zawiadomili policję. Już od samego początku pojawiły się spekulacje, że znalezione ciało może należeć do poszukiwanego od trzech lat Jacka Jaworka. O nastroje, jakie panują w Borowcach zapytaliśmy byłą sołtys, Aleksandrę Fuchs. W Borowcach odżył temat Jacka Jaworka. "Może i dobrze, żeby to był on" Była sołtys relacjonuje, że o znalezionym ciele dowiedziała się w piątek "przez czysty przypadek". - Byłam w Dąbrowie Zielonej w aptece, tam już było wszystko otaśmowane. Zapytałam, co się tam dzieje przy boisku. Pani powiedziała, że pracownik gminy bądź spółdzielni znalazł ciało między wiatą a płotem od posesji księdza - mówi Interii Aleksandra Fuchs. - Już co niektórzy się zastanawiali, czy to nie jest aby Jaworek. Ale dopóki nie będzie badań, to cóż można gdybać. Może i dobrze, żeby to był on i to wszystko by się jakoś skończyło - przyznaje była sołtys. Przed południem w sobotę portal tvn.pl nieoficjalnie ustalił, że znalezione w Dąbrowie Zielonej ciało ma należeć do Jacka Jaworka, na co miały wskazywać testy DNA. Jednak prokurator Tomasz Ozimek z częstochowskiej prokuratury w rozmowie z Polsat News podkreślił, że "nie mają wyników DNA", czym zdementował medialne doniesienia. Aleksandra Fuchs pytana o to, co dzieje się obecnie w Borowcach, mówi wprost, że "we wsi nie dzieje się nic". I dodaje: - Jeżdżą media, ludzie nie chcą już na ten temat mówić - przyznaje nasza rozmówczyni, podkreślając jednocześnie, że lokalna społeczność "naprawdę nie wie, co się dzieje". - Wieś ochłonęła. Od ponad roku nikt do tego tematu nie wraca, nikt tego nie roztrząsa. Dobrze by było, żeby to był on (Jacek Jaworek - red.), bo wreszcie by się to wyjaśniło - powtarza była sołtys. W rozmowie z Interią Fuchs dodaje, że nikt nie wychodzi na wieś, ale nie ma to związku z piątkowym odkryciem, ale - jak nadmienia Aleksandra Fuchs - jest tak od paru lat. - Od pandemii, od całej historii z Jaworkami, wieś właściwie zrobiła się martwa, pusta. Nie widać nawet jednego człowieka przy płocie - mówi. Dąbrowa Zielona. Jacek Jaworek nie żyje? Lokalni mieszkańcy spekulują Z mieszkańcami Dąbrowy Zielonej rozmawiał reporter Polsat News. Chociaż część osób przyznaje wprost, że nic nie wie bądź że należy poczekać na wyniki DNA, są też tacy, którzy mają swoje przypuszczenia, iż znalezione ciało może należeć do Jacka Jaworka. - Dużo ludzie nie mówią, bo nie wiedzą wszystkiego. Domniemają, że może to Jaworek - stwierdza jedna z kobiet i dodaje, iż mówi się, że "50 na 50" jest to poszukiwany mężczyzna. Inna z kobiet dodaje natomiast, że "nie wierzyła, że to on". - Trzy lata jeździła policja, szukała go i nie mogła znaleźć - podkreśla. Jednocześnie rozmówczyni Polsat News nadmienia, że być może Jacka Jaworka "ruszyły wyrzuty sumienia" za zbrodnię, którą popełnił. Mieszkańcy zaznaczają, że nikt nie miał dojścia do miejsca, w którym znaleziono zwłoki, ponieważ policja zabezpieczyła teren. W nocy z 9 na 10 lipca 2021 roku Jacek Jaworek zabił 44-letniego brata, jego 44-letnią żonę i ich 17-letniego syna. Wszyscy zostali zastrzeleni z broni palnej. Zdołał się uratować tylko 13-letni syn małżeństwa, który zdołał się ukryć. Jeszcze w październiku ubiegłego roku po tym, jak w lesie koło Częstochowy znaleziono ciało mężczyzny, pojawiły się spekulacje mówiące o tym, iż może to być poszukiwany. Przeprowadzona wówczas sekcja zwłok dała wynik negatywny. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!